wyd. Książnica, stron 320
Kłamstwa i zbrodnie
Neferet wyszły na jaw. Świat wampirów pogrąża się w chaosie. Dobrzy stają się
złymi, źli przechodzą na jasną stronę bogini Nyks. Zoey nie wie, komu może
zaufać. Na dodatek ciągle prześladuje ją myśl, że w mrocznym narzędziu Neferet,
Auroksie, dostrzegła duszę zmarłego Heatha. Tymczasem Neferet ponawia swój atak
na Dom Nocy...
Czy Zoey da sobie radę
z byciem Najwyższą Kapłanką? Jak poradzi sobie z przytłaczającą ją myślą o
Heathu? I czy uda się jej razem z przyjaciółmi unicestwić Neferet?
Wydaje mi się, jakbym
wczoraj zagłębiła się w „Naznaczoną”, a tymczasem dzisiaj już skończyłam
dziesiąty tom. P.C. Cast i Kristin Cast to bardzo „płodne” autorki – piszą
dużo, w krótkich odstępach czasowych. Ale czy nie oznacza to jednocześnie, że
seria staje się zbytnio rozwlekła i pisarki zwyczajnie się wypalają?
Już kilka tomów wstecz
styl pisania się zmienił: oprócz Zoey wypowiadającej się w pierwszej osobie,
rozdziały są pisane także oczami innych bohaterów. Fragmenty te są oddzielone
tytułami z imieniem bohatera, a narracja w tych miejscach jest trzecioosobowa.
Nie wiem, czy poprawiło to jakość serii... Z jednej strony dowiadujemy się
więcej o tym, co dzieje się w kilku miejscach jednocześnie (w końcu Zoey nie
potrafi się dwoić i troić, nawet pomimo swoich i tak niezwykłych umiejętności).
Z drugiej jednak strony zabieg ten niezbyt przypadł mi do
gustu. Może dlatego, że części niektórych bohaterów niezbyt mnie interesowały i
ogólnie rzecz biorąc niewiele wnosiły do fabuły.
Skoro już wspomniałam o
rozwoju akcji... to według mnie także pozostawia wiele do życzenia. O tym, że
Neferet jest zła, wiemy już od kilku tomów. Tymczasem trzy czwarte książki
czytamy o tym, że Neferet jest zła i fajnie by było jakoś ją unicestwić. W
międzyczasie pojawiają się rozterki Zoey, wspomina się o Auroksie, który toczy
wewnętrzną walkę między swoją dobrą i złą stroną, obserwujemy koniec przyjaźni
Bliźniaczek... ale to tylko epizody. Akcja, standardowo, przyspiesza pod koniec
(Neferet jest zła, zrobiła Zoey kuku, więc pora się za nią wziąć). I nagle się
kończy. Bez nieoczekiwanego zakończenia zapierającego dech w piersiach, bez
żadnej zachęty do sięgnięcia po następny tom, zwłaszcza dla czytelników
zmęczonych tą serią (czytaj: mnie). Bohaterowie też się zmienili. Zrobili się
jacyś tacy... bezosobowi. Rozumiem, świat wampirów jest pogrążony w wojnie z
Ciemnością, ale to chyba nie powinno odbierać wszystkim postaciom ich
osobowości? Mam nadzieję, że w następnym tomie będzie lepiej, ponieważ zaczyna
naprawdę ziać nudą. Dobrze, że chociaż moja ulubiona, wredna, temperamentna i
rozpieszczona Afrodyta pozostała sobą.
Oczywiście sięgnę po
następny (jedenasty!) tom, po dziesiątym nie wypada się poddać. Ale ten raczej
mnie nie urzekł.
Okładka wyjątkowo mi
się podoba. Mroczna, ukazująca zawziętą, poważną i dojrzałą do walki
dziewczynę.
Ocena: 3-/6
***
Setna recenzja! Biorąc pod uwagę mój słomiany zapał, to naprawdę świetny wynik, z którego jestem bardzo dumna! :)
Ta seria budzi we mnie mieszane uczucia - z jednej strony jest tak banalna i rozwlekła, że ledwo zmuszam się do czytania kolejnych tomów (nie lubię zostawiać niedokończonych serii), ale z drugiej czasami te pierdoły wciągają :D
OdpowiedzUsuńIle tomów! Nie wiem, może kiedyś skuszę się na pierwszy :)
OdpowiedzUsuńTakie fantasy nie jest w moim stylu... Wolę czytać książki z gatunku antyutopia/dystopia :)
OdpowiedzUsuńpasion-libros.blogspot.com