wyd. Znak, stron 271
Ellie wraz z szóstką przyjaciół udała
się na tygodniowy biwak do niedostępnego miejsca w górach, które jest uznawane
przez mieszkańców za dom psychopatycznego mordercy, i które nazywają Piekłem.
Wycieczka okazuje się być wielkim sukcesem, jednak gdy młodzież wraca do domu
okazuje się, że dopiero teraz dane im jest znaleźć się w piekle... Zwierzęta są
martwe, domu splądrowane, a w okolicy nie ma ani jednego człowieka.
Nastolatkowie są zdziwieni i przerażeni, jednakże próbują odkryć tajemnicę
zniknięcia wszystkich mieszkańców i stanąć do walki ze znacznie silniejszym od
nich wrogiem...
„Jutro” zaciekawiło mnie już od
pierwszej strony. Historię opowiada Ellie, zaznaczając na wstępie, że została
do tego wytypowana przez całą grupę i robi to w ich imieniu. Mamy więc do
czynienia z pierwszoosobową relacją osoby, której świat zawalił się na głowę w
czasie tygodniowej nieobecności w domu.
Wyobraźcie sobie, że wyjeżdżacie na
kilka dni do miejsca, które jest całkowicie odcięte od świata i w którym nie
macie dostępu do żadnych wiadomości. Następnie wracacie i zastajecie... pustkę.
Co robicie?
Ellie, Robin, Fi, Kevin, Homer, Lee i
Corrie od razu przystąpili do działania. Dowiedzieli się, że w mieście
stacjonuje obce wojsko, które więzi mieszkańców, a za każdą próbę postawienia
oporu karze śmiercią. Przyjaciele z powrotem ukrywają się w Piekle, skąd
próbują walczyć z okupantem. W ciągu zaledwie kilku godzin zmuszeni są dorosnąć
i nauczyć się dbać o siebie i walczyć o przeżycie. Spotykają się z tym, przed
czym dotychczas byli chronieni: złem, bólem, a nawet śmiercią. Są pełni goryczy
wobec polityków i ONZ, którzy nie robią zupełnie nic w imię sprawiedliwości.
W powieści pojawia się także wątek
romantyczny, jednak jest on zdecydowanie w tle. Nic dziwnego, warunki raczej
nie są sprzyjające. Wątek ten jest zdecydowanie epizodyczny i dobrze, że
autorka umieściła go w fabule, ponieważ jest czymś w rodzaju promyczka nadziei
w ciemnych i niebezpiecznych czasach. Całość powieści utrzymana jest raczej w
ponurym nastroju: bohaterowie cierpią, boją się o siebie, swoje rodziny i
przyjaciół. Czytało mi się jednak bardzo dobrze; ciągle coś się dzieje, autorka
nie pozwala nam zapomnieć, że trwa wojna. Pokazuje, jak młodzi ludzie mogą
wykazywać się odwagą i walczyć o swoje, gdy przychodzą trudne czasy. Czytelnik
nie nudzi się, razem z bohaterami analizuje poszczególne sytuacje. Ponadto
obserwuje ich coraz bardziej zacieśniającą się przyjaźń.
Gdy skończyłam czytać, nie mogłam
przeżyć, że nie mam drugiego tomu, by od razu się w nim zagłębić.
Na okładce widzimy młodą dziewczynę
stojącą na polu ze zbożem i obserwującą toczącą się w oddali wojnę.
Gorąco polecam tę powieść. Myślę, że nie
będziecie zawiedzeni.