sobota, 31 grudnia 2011

51. Kate Brian - "Impreza musi trwać" [6]

wyd. Znak, stron 257


O co chodzi?
Wersja wydawnictwa:
Coroczny bal dla uczniów ekskluzywnych szkół został odwołany z powodu tragicznego wydarzenia. Po samobójstwie jednej z dziewczyn panuje ponura, pełna intryg i podejrzeń atmosfera. Jednak potajemnie ktoś organizuje imprezę, na którą uczniowie Easton Collage nie są zaproszeni.
Reed Brennan musi to zmienić, jest nową przywódczynią dziewczyn z Billings. Ciągnie się za nią mroczna przeszłość jej poprzedniczek. Ariana skończyła w szpitalu psychiatrycznym, Noelle wyrzucono, a Cheyenne nie żyje. Teraz ona ma władzę. Od niej zależy, czy Easton College pojawi się na balu.
Reed może wiele zyskać, ale też stracić wszystko, a impreza musi trwać...

Moja wersja:
Reed Brennan zostaje nowym prezesem dziewczyn mieszkających w elitarnym internacie Billings. Od razu zmuszona jest pomóc swoim „podopiecznym” – okazuje się, że na tegoroczny, tradycyjny bal zwany „Dziedzictwem” dziewczyny z Billings nie zostały zaproszone. Reed robi wszystko, by jej szkoła, Easton College, pojawiła się na balu.
Czy jej się uda? Dlaczego dziewczyny z Billings nie zostały zaproszone na bal? Kto będzie pomagał Reed?

Według mnie:
- młodzieżówka opowiadająca o rozpieszczonych nastolatkach z bogatych rodzin. Z początku mnie irytowała. Później wciągnęła. Zakończenie powaliło mnie na kolana – nic się nie wyjaśnia, wręcz przeciwnie, pojawia się jeszcze więcej znaków zapytania.
- to szósty tom z serii, a ja od niego zaczęłam. Świadomie. W bibliotece nie było akurat wcześniejszych części. Zaryzykowałam myśląc: „Jak nie będę wiedziała o co chodzi, to poczekam i cofnę się do pierwszego tomu”. Ale nic takiego się nie stało. Bardzo szybko zapoznałam się z bohaterami, dowiedziałam się, jakie wydarzenia miały miejsce we wcześniejszych częściach. Myślę, że wszystko bez problemu zrozumiałam.
- chętnie sięgnę po tę serię – zarówno po wcześniejsze, jak i dalsze tomy. Książka, choć może nie jest moją ulubioną i nie wniosła nic nowego w moje życie, jest porządnie napisana. Spędza się przy niej miłe chwile.

Okładka:
Słodziutka (nie lubię różowego koloru). Przedstawia jedną z bohaterek na balu – a konkretniej – na Dziedzictwie. Dziewczyna jest w masce, bo to bal maskowy. Ogólnie rzecz biorąc okładka mi się nie podoba.

Ocena:
4/6

***
Kochani. 
Najserdeczniejsze życzenia Szczęśliwego Nowego Roku 2012! 
Żeby był zdecydowanie lepszy niż stary  (naprawdę mi na tym zależy), przyniósł zdrowie, spokój i miłość.
Życzę Wam także szampańskiej zabawy do samego rana! :*
Pozdrawiam, Ejdżita49

czwartek, 29 grudnia 2011

50. Stephenie Meyer - "Zaćmienie" [3]

z serii "Zmierzch"

wyd. Dolnośląskie, stron 560


O co chodzi?
Wersja wydawnictwa:
Trzeci tom wampirzej sagi miłosnej. Kiedy media zaczynają donosić o serii tajemniczych morderstw w Seattle, a do lasów wokół Forks powraca żądna zemsty wampirzyca, Bella uświadamia sobie, że znowu grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo. W dodatku, wiedząc, że jej decyzja może doprowadzić do odnowienia odwiecznego konfliktu pomiędzy wampirami a wilkołakami, zmuszona jest wybierać pomiędzy miłością Edwarda a przyjaźnią Jacoba. Zbliża się też zakończenie roku szkolnego, a więc termin przemiany - czy Bella ma wybrać życie czy śmierć?

Moja wersja:
Bella Swan nadal nie może ścierpieć, że staje się coraz starsza, podczas gdy Edward cały czas ma zaledwie 17 lat. Postanawia jak najszybciej wypełnić rozkaz Volturi i przemienić się w wampira, co nie przypada do gustu jej wampirzemu chłopakowi. W końcu jednak Edward ulega, ale pod jednym warunkiem...
Tymczasem w okolicach Seattle dochodzi do dziwnych morderstw. Cullenowie od razu zdając sobie sprawę, że za atakami stoją wampiry, zwane nowonarodzonymi.
Jaki warunek Edward postawił Belli? Kim są nowonarodzeni i czym różnią się od „dorosłych” wampirów?

Według mnie:
- ta część podobała mi się najbardziej z całej serii. Może dlatego, że Bella przez moment wahała się, czy wybrać Edwarda czy Jacoba (a ja jako zacięta anty-fanka Edwarda miałam z tego dużo radości :D)?
- to właśnie na motywach „Zaćmienia” jest „Drugie życie Bree Tanner”. Jeśli chodzi o samą Bree... każdy, kto czytał „Zaćmienie” wie, że była ona jedną z nowonarodzonych. A jak potoczyły się jej losy, nie będę zdradzać.
- nie wiem, co jeszcze napisać – bo co nowego można napisać przy trzecim tomie serii? ;)

Okładka:
Jedwabna czerwona wstążka, rozerwana w pewnym miejscu. I oczywiście czarne tło.

Ocena:
5/6

sobota, 24 grudnia 2011

Święta Bożego Narodzenia!



Kochani moi!
Dziś jest Wigilia, przed nami dwa piękne świąteczne (choć może z niezbyt świąteczną pogodą) dni. 
Życzę Wam z tej okazji, aby te święta były ciepłe, rodzinne, przepełnione miłością i nadzieją w to, że narodzony Chrystus wniesie pokój i radość w Wasze życie. Życzę też wszelkiej pomyślności, zdrowia i uśmiechu na przyszłe tygodnie, miesiące, lata.
A dziś? Pięknej choinki, pysznego karpia, bogatego Gwiazdora i miłej atmosferki przy wigilijnym stole.
Niech nikt z nas nie czuje się w te święta samotny.
Trzymajcie się cieplutko, ja tymczasem wracam w wir świątecznych przygotowań :*
Ejdżita49

PS. Jeśli nie mieliście jeszcze okazji przeczytać recenzji, którą wczoraj dodałam ("Dziedzictwo mroku"), zapraszam TUTAJ. :)

piątek, 23 grudnia 2011

49. Bree Despain - "Dziedzictwo mroku" [1]

wyd. Galeria Książki, stron 432


O co chodzi?
Wersja wydawnictwa:
Grace Divine, córka miejscowego pastora, zawsze wiedziała, że tej nocy, kiedy znikł Daniel Kalbi, wydarzyło się coś strasznego. Tamtej nocy przed domem znalazła swojego brata Jude’a nieprzytomnego i skąpanego we krwi. To, co się wówczas stało, miało pozostać straszliwą tajemnicą.
 Wspomnienia, które jej rodzina starała się pogrzebać, powracają, kiedy Daniel zjawia się trzy lata później i zapisuje się do tej samej szkoły, do której chodzą Grace i Jude. Mimo że Grace obiecała bratu, że będzie się trzymać z dala od dawnego przyjaciela, jest zafascynowana jego niezwykłymi zdolnościami artystycznymi i dziwnym, głodnym błyskiem w oczach, a także uczy się spoglądać na świat z nowej perspektywy.
Im bardziej Grace zbliża się do Daniela, tym większe grozi jej niebezpieczeństwo, ponieważ gniew Jude‘a prowadzi go do sojuszu ze starożytnym złem, które Daniel wyzwolił owej straszliwej nocy. Grace musi poznać prawdę o mrocznym sekrecie chłopaka… oraz odkryć lekarstwo, aby ocalić tych, których kocha. Może to jednak wymagać od niej ostatecznej ofiary – z własnej duszy.

Moja wersja:
Grace Divine pochodzi z przykładnej, religijnej rodziny. Rodzina ta skrywa jednak pewien sekret – Grace nie do końca wie, co wydarzyło się w nocy przed laty, jednak wie, że straciła wtedy przyjaciela, Daniela, a jej brat, Jude, zmienił się nie do poznania. Po pewnym czasie Daniel wraca i przewraca życie Divine’ów do góry nogami.
Co wydarzyło się nocą kilka lat temu? Czy rodzina zaakceptuje ponownie Daniela? Kim jest on naprawdę?

Według mnie:
- z początku nie miałam pojęcia, że to książka fantastyczna – w sumie ani jej opis, ani pierwsze kilkadziesiąt stron tego nie sugerują. Aż tu nagle pojawia się wilkołak – i tu szok ;)
- książkę pochłonęłam w jeden dzień – wciągnęła mnie bardzo. Prostu język, stopniowo rozwijająca się akcja, no i zakończenie zmieniające wszystko – to się chwali.
- w moim wydaniu znalazłam literówkę, ale nie róbmy z tego powodu afery ;)
- zwróciliście uwagę (ci co czytali), że mąż autorki (Bree) ma na imię Brick? Haha, fajnie się dobrali, niczym Michał i Michalina. Ale to tylko taka mała dygresja, nie wiem dlaczego akurat na to zwróciłam uwagę xD
- podobała mi się, nawet pomimo tego, że mówi o wilkołakach (dość oklepane;/). Przemiany w czasie pełni, kamień księżycowy... motywy znane. Ale opisane w dość ciekawy sposób, więc warto przeczytać, choćby i dla samej rozrywki.

Okładka:
Blade, szczupłe damskie nogi, oplecione tiulem. Paznokcie w tym kolorze co materiał. Staroświecka, biała czcionka. Trzy kolory, dość kontrastowe, ale użyte w odpowiednich ilościach, tworzą razem ciekawą kompozycję. Prosta, ale jednocześnie jedyna w swoim rodzaju. Podoba mi się ;)

Ocena:
5/6

*** 

Nie składam Wam życzeń, mam zamiar się jeszcze odezwać:)

poniedziałek, 19 grudnia 2011

48. Ewa Nowacka - "Może nie, może tak"

wyd. Nasza Księgarnia, stron 191

O co chodzi?
Wersja wydawnictwa:
"- Wiesz, przez ile wieczorów pisałem ten list?
- Jaki list?
- Do ciebie.
Milczałam, więc dorzucił z pośpiechem:
- Pewno bym go i tak nie wysłał, ale pisałem. W liście to łatwiej.
Noskiem buta przetoczył kamyczek.
- Teraz to już wszystko jedno, wtedy nie wiedziałem co robić. Jakoś mnie wzięło, nie potrafiłem sobie poradzić z tym wszystkim. To oczywiście bez sensu, mówię tylko dlatego, żeby cię zabawić".

Jakie wydarzenia poprzedziły to wyznanie Wieśka? Czy Magda również odważy się opowiedzieć mu o swoich przeżyciach? Czy spróbują od nowa, lepiej, inaczej, mądrzej?

Moja wersja:
Magda jest dziewczyną, która właśnie znajduje się na pograniczu bycie dzieckiem i nastolatką. Nie rozumie, dlaczego jej koleżanki mają dla niej coraz mniej czasu i dlaczego na imprezie nie chcą tańczyć w dużej grupie lecz w parze z chłopakami... do czasu, gdy sama zdaje sobie sprawę, że jeden ze znajomych jest dla niej ważniejszy od pozostałych. Dziewczyna jednak nie chce się „zniżać” do poziomu koleżanek i zbliżyć do Wieśka.
Co z tego wyniknie? Czy Magda zrozumie, jak ważną rolę w życiu odgrywa miłość? Czy zwiąże się z Wieśkiem?

Według mnie:
- od razu powiem, że książka mi się nie podobała. A dlaczego? Zaraz wyjaśnię.
- po pierwsze: mitologia. Nienawidzę mitologii (nie wiem dlaczego, po prostu jej nie trawię!), a tu jest jej pełno. Bohaterowie używają w swoich wypowiedziach mitologicznych imion, a pomiędzy normalną akcją pojawiają się mitologiczne opowieści. Dla mnie po prostu nuda, w tych momentach wręcz przysypiałam, ale jak kto woli
- po drugie: język. Książka była pisana kiedy byłam bardzo mała, albo może nawet w ogóle nie było mnie na świecie, więc może i język był wtedy nieco inny, ale czy taki... sztuczny? I wymuszony? Po prostu koszmar. 
- po trzecie: główna bohaterka. Może jestem już za stara, żeby ją zrozumieć (:D), ale całkowicie mnie irytowała. Niby chce, ale nie chce, sama nie wie, czego oczekuje od innych. Myślałby kto: hormony, w końcu to nastolatka. Ale ja tak nie myślę. Jest całkowicie irytująca; nie polubiłam jej ani trochę.
- no i: fabuła. Dla mnie nuda. Niby młodzieżówka, ale jest zupełnie inna niż te, które dotychczas czytałam. Kolejne wydarzenia są nieciekawe, akcja wlecze się niemiłosiernie. Niecałe 200 stron, a czytałam ponad tydzień.

Okładka:
 Dwoje nastolatków: chłopak i dziewczyna. Może sprawia to nastawienie po przeczytaniu książki, ale ani trochę mi się nie podoba.

Ocena:
 1/6

***

Jestem chora:( Straciłam głos, kaszel chce mnie udusić... Jedyny plus jest taki, że mam zwolnienie lekarskie i od dzisiaj oficjalnie rozpoczyna się moja przerwa świąteczna.:)

sobota, 17 grudnia 2011

47. J.K. Rowling - "Harry Potter i Książę Półkrwi" [6]

wyd. Media Rodzina, stron 704
O co chodzi?
Wersja wydawnictwa:
Po nieudanej próbie przechwycenia przepowiedni Lord Voldemort jest gotów uczynić wszystko, by zawładnąć światem czarodziejów. Organizuje tajemny zamach na swego przeciwnika, a narzędziem w jego ręku staje się jeden z uczniów. Czy jego plan się powiedzie? Tom szósty przygód Harry'ego Pottera przynosi cenne informacje o matce Voldemorta, jego dzieciństwie oraz początkach kariery młodego Toma Riddle'a, które rzucą nowe światło na sylwetkę głównego antagonisty Pottera. Na czym polega sekret nadprzyrodzonej mocy Czarnego Pana? Kto będzie nowym nauczycielem obrony przed czarną magią? Jaki jest cel tajemniczych i niebezpiecznych wypraw Dumbledore'a? Kto będzie wybranką serca Harry'ego? I wreszcie, kto jest tytułowym Księciem Półkrwi i jaką misję ma on do spełnienia?

Moja wersja:
Tym razem Harry’ego zabiera od wujostwa sam dyrektor. Razem udają się do emerytowanego profesora Slughorna. Gdy udaje się go namówić do ponownego zostania nauczycielem w Hogwarcie, Potter udaje się do Nory, a stamtąd do Hogwartu. Harry’emu po raz pierwszy udaje się zabłysnąć na lekcji eliksirów dzięki książce, która jest własnością niejakiego Księcia Półkrwi. Poza tym Harry rozpoczyna prywatne lekcje z samym Dumbledorem.
Jaką rolę w pokonaniu Voldemorta odegra profesor Slughorn? Kim jest Książę Półkrwi? Czym są horkruksy?

Według mnie:
- nie mniej mroczna część niż piąta
- wreszcie poznajemy dokładnie postać Lorda Voldemorta
- o wiele lepiej opisany wątek romantyczny niż w „Zakonie Feniksa”. Uwielbiam sposób, w jaki Rowling opisała dylemat Pottera „przyjaciel czy dziewczyna” :D
- kolejne zakończenie, przy którym się popłakałam – autorka jest bardzo brutalna, jeśli chodzi o uśmiercanie bohaterów.

Okładka:
Przemyślana. Słusznie przypomina czytelnikowi o istnieniu takiego urządzenia jak myśloodsiewnia. Pan Jacek Pietrzyński – autor polskiej okładki – świetnie zobrazował profesora Dumblodore’a: właśnie tak go sobie wyobrażałam (bez mącenia w mózgu ekranizacją). Oczywiście plus.

Ocena:
6/6

niedziela, 11 grudnia 2011

46. Anne Bishop - "Królowa Ciemności" [3]

z serii "Trylogia Czarnych Kamieni"

wyd. Initium, stron 413


O co chodzi?
Wersja wydawnictwa:
Po złożeniu ofiary Ciemności Jaenelle Angelline panuje jako Królowa Ebon Askavi, strażniczka Królestwa Cieni. Aby ochronić swój lud i ziemię przed skażonymi Krwawymi, musi stoczyć bitwę, wyzwolić straszliwą moc Czarownicy i na zawsze zniszczyć wszystkich swoich wrogów.
Jednak do walki nie może stanąć sama. Do królestwa przybywa oswobodzony z szaleństwa Daemon, przeznaczony jej Małżonek. Jego bezgraniczna miłość cementuje Ciemny Dwór i umacnia rządy Jaenelle, jednak nawet ich wspólna siła może być niewystarczająca, by powstrzymać nadciągające zło.
Tylko największa ofiara ze strony Jaenelle może ocalić tych, których kocha – i królestwo, które przysięgła strzec.

Moja wersja:
Jaenelle Angelline jest królową Ebon Askavi. Jednak złożona przez nią Ofiara Ciemności spowodowała tylko jeszcze większą wrogość złych Krwawych. Jaenelle musi zrobić coś, by nie doprowadzić do bezsensownej wojny między rasami lub by chociaż odnieść w niej zwycięstwo nie ponosząc przy tym strat. Pomagają jej wszyscy przyjaciele, przyszywany ojciec Saetan, brat Lucivar a nawet Daemon, który opuścił Wykrzywione Królestwo i wrócił, by zdobyć miłość ukochanej królowej. Jednak okazuje się, że tej wojny nie można wygrać...
Czy Jaenelle znajdzie sposób, by pokonać złe Hekatah i Dorotheę? Czy Daemonowi uda się zdobyć jej serce po ośmiu latach wędrówek po krainie szaleństwa? Czy uda się uratować Ebon Askavi?

Według mnie:
- ostatnia część „Trylogii Czarnych Kamieni”. Moim zdaniem najciekawsza, najbardziej poruszająca. W pierwszym tomie poznajemy sytuację, postaci. W drugim tomie brakuje wszystkim (gwarantuję to!) Daemona. A w trzecim jest wszystko. Jest Daemon, jest akcja, są emocje, strach, śmiech i łzy. Bo choć przenosimy się do fantastycznego świata Krwawych, to ciągle czujemy się, jakbyśmy razem z nimi walczyli o swoje królestwo.
- książka trzyma w napięciu do ostatniej strony. Są wydarzenia, które szokują (zwłaszcza zachowanie Daemona przed ostatnią bitwą, kiedy to budzi się w nim legendarny Sadysta). Do końca nie wiadomo, czy będzie happy end, czy bohaterowie przeżyją, czy odzyskają królestwo i czy wszystko będzie takie, jak być powinno. Po zamknięciu książki nie przyszło mi na myśl, że czegoś zabrakło. Bo było tu wszystko. Wszystko się wyjaśniło, nawet jeżeli nie zawsze rozwiązanie nie było takie, które by mnie zadowoliło. Ale książka nie musi w każdym aspekcie dobrze się kończyć, żeby można ją było okrzyknąć wspaniałą. A ta właśnie taka wspaniała jest.
- znalazłam chyba tylko jedną literówkę. Ale pewna nie jestem, bo pochłonęła mnie tak, że w pewnym momencie przestałam zwracać na to uwagę;)
- ponownie powtarzam, że gorąco polecam całą serię. Choć po pierwszej części mało co rozumiałam, (uprzedzałam, że jestem oporna, jeśli chodzi o fantastykę!) to po drugiej nie mogłam się doczekać „Królowej Ciemności”

Okładka:
Jaenelle jako Królowa. Obok jeden z krewniaków. Ta okładka podoba mi się najbardziej z całej serii. Kolorystyka i ogólny wygląd... Świetnie.

Ocena:
6/6

***

Dodałam drugą w tak krótkim czasie, bo musiałam jakoś oderwać się od tej (...) szkoły! Nie mam siły się uczyć, mam już z mózgu papkę;/

sobota, 10 grudnia 2011

45. Meg Cabot - "Najczarniejsza godzina" [4] + wygrana :)

z serii "Pośredniczka"

wyd. Amber, stron 215


O co chodzi?
Wersja wydawnictwa:
Lato. Pora długich, wolno upływających dni i krótkich, gorących nocy. Niestety, zamiast wylegiwać się na plaży, Suzy musi wcielić się w niańkę. Nie zamierza się tym jednak przejmować, ma dużo ważniejsze sprawy na głowie. Na przykład ducha, który dzieli z nią sypialnię. No i tajemnicze zniknięcie Jesse'a, które pachnie czymś groźnym, by nie powiedzieć... diabolicznym. Ale znajdzie go, choćby kosztowało ją to życie!

Moja wersja:
Suzy jest nastolatką, która zamiast spędzać wakacje jak reszta jej rówieśników, musi pracować, gdyż tak nakazuje jej nieco despotyczny ojczym. Jednak to nie opieka nad rozpieszczonym dzieckiem w dużym hotelu jest dla niej największym zmartwieniem, lecz 150-letni duch, który mieszka w jej sypialni...
Jaki dar ma Suzy? Kim jest Jesse? Jaka jest tajemnica jego śmierci?

Według mnie:
- miła książka na zabicie czasu
- to czwarty tom, nie mam pojęcia jak to się stało, że to od niego rozpoczęłam lekturę
- cała powieść jest dość humorystyczna, można się momentami uśmiechnąć, czyta się dość szybko... chociaż w sumie jest nie całkiem w moim guście.

Okładka:
Świeczki z pewnością nawiązują do końca książki. Twarz najprawdopodobniej należy do Suzy... A chłopak... Nie wiem kto to:) Bynajmniej okładka nawiązuje do książki. Według mnie jest taka... średnia.

Ocena:
4/6

***
Jak już pisałam wygrałam konkurs u Mery, wczoraj przyszła paczka, więc się chwalę (jakość z aparatu telefonicznego, pozostawia niestety wiele do życzenia;/):



Jak widać, książka Józefa Hena "Crimen". Czeka teraz na przeczytanie, jak na razie pięknie prezentuje się na mojej półce:)


No i trochę słodkości:) Fotkę robiłam jak tylko dostałam paczkę; i dobrze, po chwili już nie było czego fotografować :D








 Jeszcze raz bardzo gorąco dziękuję Mery!

***

Czujecie w ogóle że idą święta? Bo ja niby kupuję prezenty, wszędzie widzę choinki, lampki, ale poza tym... Śniegu nie ma, w szkole tyle roboty, że nawet nie mam czasu o tym wszystkim pomyśleć. Dziwnie jest w tym roku:(

sobota, 3 grudnia 2011

44. Heidi Hassenmuller - "Czarne, czerwone, śmierć"

wyd. Ossolineum, stron 147


O co chodzi?
Wersja wydawnictwa:
Wstrząsająca historia chłopca, który wpada w towarzystwo skinheadów i neonazistów. Nastoletni Udo, szykanowany przez swoich szkolnych kolegów, zaprzyjaźnia się z Willim, członkiem ultraprawicowej grupy. Gdy pewnego dnia jego kolega z klasy ginie w tajemniczych okolicznościach, "wielka wspólna sprawa" zaczyna wzbudzać w bohaterze coraz większe wątpliwości. Jednak wystąpienie z szeregów organizacji grozi poważnymi konsekwencjami.

Moja wersja:
Udo jest młodym chłopcem próbującym zrozumieć otaczający go świat. Kocha się w koleżance z klasy, jest poniżany przez kilkoro kolegów ze szkoły. Pewnego razu, gdy zostaje zaatakowany przez innych chłopaków, z pomocą rusza mu Willi. Chłopak robi na Udzie bardzo dobre wrażenie, zaprzyjaźnia się z nim i... wciąga do prowadzonej przez siebie grupy neonazistowskiej.
Udo z początku jest szczęśliwy, czuje się doceniony i spełniony, jednak gdy zaczynają umierać jego znajomi, chłopak zmienia zdanie...
Czy Udo odejdzie ze zgrupowania? Czym tak naprawdę zajmuje się Willi? Czy Udo pozna prawdę o swoich nowych znajomych – skinheadach?

Według mnie:
- poruszająca, realistyczna książka przybliżająca czytelnikowi neonazistowskie grupy, ich sposób myślenia i postępowanie. Uczy także, jakie skutki może mieć przynależność do takiego zgrupowania.
- świetnie napisana. Dokładne, nie przesadzone opisy, solidne wytłumaczenie, kim tak naprawdę są skinheadzi. Nie sposób się pogubić, a wiem, że są ludzie z takim (nie)zamiłowaniem do historii jak ja i że to wcale nie jest wtedy trudne.

Okładka:
Odwrócony tyłem „łysy” – skinhead. Po jego obu stronach dwa cienie, również należące do skinheadów.
Nie jest to główny bohater, ale z pewnością jeden z jego „przyjaciół”.
I ta kolorystyka. Czarne – czerwone...

Ocena:
5/6

***
Idą święta:) Szykujmy buty, może Mikołaj coś nam podrzuci :)

sobota, 26 listopada 2011

43. Emily Bronte - "Wichrowe wzgórza"


wyd. różne, m.in. Prószyński Media, stron 267


O co chodzi?
Wersja wydawnictwa:
Wichrowe wzgórza są opowieścią o wielkiej, niszczącej sile namiętności. Panna z dobrego domu, Katarzyna Earnshaw, kocha odwzajemnioną miłością znajdę Heathcliffa. Nie może go jednak poślubić, gdyż na przeszkodzie stają konwenanse. Niespełnione uczucie wywołuje lawinę zdarzeń, które doprowadzają wszystkich bohaterów do nieszczęścia i stają się przyczyną rodzinnej tragedii. Scenerią tej niezwykłej powieści o miłości, śmierci i zemście są tajemnicze i groźne wrzosowiska północnej Anglii.

Moja wersja:
Katarzyna Earnshaw od dziecka przyjaźni się z przybłędą, Heathcliffem. Z czasem zaczyna łączyć ich miłość. Nie mogą jednak być razem – pochodzą z różnych grup społecznych. Sprawia to, że rozgoryczeni młodzi doprowadzają w końcu do tragedii...
Co takiego wydarzy się w Wichrowych Wzgórzach? I czy Katarzyna i Heathcliff pokonają przeciwności losu i będą w końcu razem?

Według mnie:
- piękna i wzruszająca opowieść, mająca miejsce na wielkich wrzosowiskach północnej Anglii.
- od wielu osób słyszałam, że książka „zieje nudą”. Ja tak nie uważam. Owszem, muszę przyznać, że nie każdemu się spodoba, młodzież na przykład może twierdzić, że „Wichrowe wzgórza” faktycznie są nudne i beznadziejne. Ale z drugiej strony ja też jestem nastolatką... Może po prostu trzeba mieć odpowiednie nastawienie do klasyki?
- całość napisana w formie opowiadania Nelly, około pięćdziesięcioletniej gospodyni, która opowiada kilkudziesięcioletnią historię Wichrowych Wzgórz nowemu dzierżawcy ziemi. Przedstawia swój punkt widzenia w sposób ciekawy i stosunkowo prosty.

Okładka:
Wydań „Wichrowych wzgórz” jest mnóstwo. To, w którego posiadaniu jestem ja, ma okładkę bardzo prostą. Biała, z fioletową ramką. Na górze autorka i tytuł, u dołu mężczyzna i kobieta. Nie potrafię powiedzieć którzy to bohaterowie, aczkolwiek wydaje mi się, że jest to okładka filmowa, więc po obejrzeniu ekranizacji wszystko się wyjaśni.

Ocena:
5/6

***
Postanowiłam lecieć dalej z numeracją recenzji. To, że tamten blog już nie istnieje nie oznacza, że zapomnę o tym, co było.

Muszę się pochwalić: Na konkursie o "Pamiętnikach wampirów" dostałam się do finału i zajęłam piąte (oj tam, oj tam) miejsce. Dostałam w nagrodę "Akademię wampirów":) Chociaż jedno mi się ostatnio udało:)

środa, 23 listopada 2011

Przenosiny:)

To ja, Ejdżita49 z os-meus-libros.blog.onet.pl :)
Poprzedniego bloga z przyczyn losowych muszę usunąć, choć ani trochę mnie to nie cieszy - dobrze mi było na onecie. A tak... 42 recenzje, 563 komentarze i 5312 odwiedzeń idzie do śmietnika. No, ale głowa do góry! Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.
Od teraz jestem już na blogspocie (jak większość z Was zresztą :D). Potrzebuję trochę czasu, żeby uzupełnić linki, popracować nad grafiką i układem bloga - szczerze to nie wiem od czego i jak zacząć. Ale powoli jakoś dam radę. Nie będę się spieszyć z pierwszą recenzją, najpierw chcę zrobić tu porządek.
Tak więc... witam z blogspota! I do roboty! :)
Szablon
©Sleepwalker
WS