sobota, 31 stycznia 2015

121. Mats Strandberg, Sara B. Elfgren - "Ogień" [2]

z serii "Krąg"


Wyd. Czarna Owca, stron 696

Druga część opowieści o grupie nastoletnich Wybrańców z Engelsfors. Ida, Minoo, Anna-Karin, Vanessa i Linnéa rozpoczynają kolejny rok w liceum. Wiedzą jednak, że nie będzie to zwyczajny okres w ich życiu: mają teraz świadomość swoich mocy, wiedzą, że będą musiały stawić czoła demonom i zapobiec apokalipsie. Muszą połączyć siły, choć nie darzą się sympatią…
A w Engelsfors tworzy się dziwna organizacja o wdzięcznej nazwie „Pozytywne Engelsfors”, która zaczyna zmieniać mieszkańców miasta  nie do poznania.
Czym tak naprawdę jest PE? Czy dziewczynom uda się porozumieć na tyle, by potrafiły ze sobą współpracować? Kto okaże się być ich największym wrogiem?

Na „Ogień” czekałam z niecierpliwością, ale ze względu na maturę odkładałam wizyty w bibliotece na dalszy plan. Na szczęście zaraz po egzaminach odwiedziłam najsympatyczniejszą bibliotekarkę na świecie i od razu odnalazłam na półce to ogromne tomisko, z którym wiązałam tak duże nadzieje. Czy było warto czekać?

Warto. Drugi tom spełnił moje oczekiwania. Akcja znacząco posunęła się do przodu, pojawiło się jednak także wiele nowych niewiadomych. Bohaterowie zmieniają się, dorastają. Autorzy stopniują napięcie, ciągle coś się dzieje, pod koniec następuje punkt kulminacyjny, dowiadujemy się, kto jest „tym złym”, a wydarzenia są dość nieoczekiwane i zaskakują czytelnika w zupełności. Nietrudno tu uronić łezkę.

Po przeczytaniu pierwszego tomu serii czuć było niedosyt, podobnie jest tutaj. „Ogień” nie zostaje zgaszony, wciąż jest się śmiertelnie ciekawym, co dalej. Nic, tylko szukać trzeciej części!

Wydanie jest niemalże identyczne jak w przypadku „Kręgu”. Czyta się łatwo dzięki przejrzystej czcionce. Czytelnik nie zdaje sobie sprawy, kiedy pochłania te niemalże  700 stron.

Polecam wszystkim, których choć trochę zainteresował pierwszy tom. Nie zawiedziecie się!


Ocena: 5/6

***

Wychodzę. Wracam po sesji. Jak przetrwam.

piątek, 9 stycznia 2015

120. Krystyna Kuhn - "Katastrofa" [2]

z serii "Dolina"


Wyd. TELBIT, stron 295

Studenci Grace dochodzą do siebie po rozwikłaniu zagadki śmierci swojej koleżanki i postanawiają znaleźć odpowiedź na inne dręczące ich pytanie: co stało się z zaginioną przed laty grupą studentów, która wybrała się w góry? Zbierają więc ekwipunek, kompletują zespół i… uciekają ze szkoły by wspiąć się na masyw Ghost i odkryć tajemnicę sprzed lat. Razem z nimi wyrusza tajemniczy Paul Forster, podający się za syna jednego z wykładowców na Grace. I choć grupa z początku patrzy na niego z dystansem, to po czasie dostrzegają w nim pomocnego, choć nieco dziwnego kolegę i w pełni go akceptują. Już wkrótce okazuje się, że zdobycie szczytu Ghost nie jest prostym zadaniem…
Co stało się ze studentami przed laty? Kim jest Paul? Jakie niebezpieczeństwa czyhają na wędrowców na górze Ghost?

„Katastrofa” to drugi tom serii thrillerów dla młodzieży „Dolina”. Pierwszy bardzo mnie wciągnął i choć miałam zastrzeżenia co do stylu autorki oraz stworzonych przez nią bohaterów, to jednak akcja wciągnęła mnie na tyle, bym z zapartym tchem sięgnęła po tom drugi.

I, cóż, akcja znów mnie nie zawiodła. Choć bohaterowie nadal są, brzydko mówiąc, wrzodami na tyłku, a autorka posługuje się prymitywnym językiem (warto tu wspomnieć także o zwiększeniu się liczby wulgaryzmów), to jednak dużo się dzieje i nie chce się przestać czytać. Pojawia się tajemniczy bohater, którego ciężko rozgryźć i który odgrywa bardzo istotną rolę w zakończeniu. Samo zakończenie może wywołać gęsią skórkę u niejednego czytelnika. Na szczęście główną bohaterką nie jest już Julia – miło w końcu od niej odpocząć. Zastępuje ją Katie, dziewczyna skrywająca równie mroczne tajemnice, zdeterminowana, może także trochę niezrównoważona. Raczej nie udało jej się zdobyć mojej sympatii.

Technicznie jest o wiele gorzej niż w pierwszym tomie. Znalazłam dużo błędów językowych i interpunkcyjnych. Czasem musiałam się domyślać, gdzie kończy się dialog, a zaczyna narracja. Okładka również nie należy do najciekawszych. Pomimo tego jednak bardzo chętnie przeczytałabym kolejny tom. Niestety nie został on przetłumaczony i prawdopodobnie już to nie nastąpi, a nie mam szans na przeczytanie oryginału, ponieważ mój niemiecki, mówiąc potocznie, leży i kwiczy.

Ciężko mi stwierdzić, czy seria jest warta polecenia, czy nie. Mi się podobała, nawet pomimo wszystkich swoich wad. Jak na thriller młodzieżowy, jest całkiem całkiem – i nie mówi tego nastolatka. Ostateczną decyzję pozostawiam Wam.


Ocena: 4-/6

poniedziałek, 5 stycznia 2015

119. P.C. Cast i Kristin Cast - "Ujawniona" [11]

z serii "Dom Nocy"


Wyd. Książnica, stron 296

Neferet została zdemaskowana i zniszczona. Nikt jednak nie wierzy w to, że Nieśmiertelna nie znajdzie sposobu na dokonanie zemsty. Dom Nocy cały czas jest w niebezpieczeństwie, zwłaszcza, gdy ginie burmistrz, a o jego śmierć posądza się właśnie wampiry zamieszkujące szkołę.
Na Zoey Redbird ciąży teraz wielka odpowiedzialność. Rozdarta uczuciowo pomiędzy Starkiem a Auroxem/Heathem, zatroskana o losy swoich przyjaciół, adeptów i czerwonej rasy wampirów i opuszczona przez Najwyższą Radę, staje się tykającą bombą, która w każdej chwili może wybuchnąć. A uporządkowanie swojego życia i próby ocalenia Domu Nocy zdają się być ponad jej siły…

Już prawie koniec.

To słowa, które nasuwają mi się jako pierwsze po skończeniu lektury. Ciężko mi uwierzyć w to, że przeczytałam już jedenaście tomów, a pomimo to mam siłę czekać na następny. O dziwo, po raz pierwszy od dawna, na następny tom przychodzi mi czekać z niecierpliwością. Z przykrością muszę stwierdzić, że Dom Nocy stracił swój urok już w okolicach piątego-szóstego tomu. Dlatego naprawdę pozytywnie zaskoczył mnie fakt, że „Ujawniona” naprawdę mi się spodobała. Nie chcę, żebyście w tym momencie pomyśleli, że jest to niezwykle wspaniała część, dorównująca pierwszym tomom. Nie, tak nie jest. Ale z całą pewnością jest o niebo lepsza od części poprzednich, przy których nietrudno było się znudzić i które często nie zachęcały do przewracania kolejnych kartek.

W jedenastym tomie zaczyna być wyczuwalne napięcie związane z zakończeniem. Co prawda praktycznie żaden wątek nie zostaje rozwiązany, ale wśród bohaterów wyczuwa się poruszenie, które musi się zakończyć rozwiązaniem akcji. Tego nie da się dalej ciągnąć. W następnej książce wszystko się wyjaśni.

Nie chcę się rozwodzić nad fabułą. Nie chcę pisać spoilerów, choć i tak nie da się ich uniknąć – a opis książki napisałam i tak bardzo ogólnikowo. Chcę Wam jednak pokazać, że naprawdę da się przebrnąć przez tą serię, i choć jestem pewna, że każdy z Was w pewnym momencie (prędzej czy później) miałby jej dosyć, to jednak w końcu pojawia się światełko sugerujące, że zakończenie może się okazać jednym z nielicznych plusów tej serii.

Pierwsze tomy wrzuciłam na portalu lubimyczytac.pl na półkę „Ulubione”. Od pewnego czasu już tego nie robię – byłoby to okropne kłamstwo, zwłaszcza, że zdarzały się momenty, gdy rzucałam którąś część w kąt i wracałam do niej po kilku tygodniach. „Ujawniona” również nie została dodana na tę półkę. Mimo wszystko jednak nadal jestem pozytywnie zaskoczona. I ciekawa ostatniego, dwunastego tomu.

Powstrzymam się od polecania Wam tej serii. Decyzji o tym, czy sięgnie się po jakąś książkę, nie podejmuje się przy okazji czytania recenzji jedenastego tomu. Ja, w ostatecznym rozrachunku, raczej nie żałuję, że rozpoczęłam przygodę z „Domem Nocy”.

Ocena: 3+/6
Szablon
©Sleepwalker
WS