wtorek, 3 marca 2015

124. John Marsden - „Jutro 5. Gorączka” [5]

z serii "Jutro"


Wyd. Znak, stron 267

Ellie, Fi, Homer, Lee i Kevin znów przebywają w Piekle. Po ostatniej porażce pogrążyli się w nostalgii, czują się porzuceni i niedocenieni. Nie wiedzą, co powinni teraz robić, jakie działania podjąć ani jak spróbować pokonać wrogie wojska. W końcu postanawiają opuścić bezpieczną kryjówkę w górach tylko po to, by odnaleźć rodziców i móc choć przez chwilę na nich popatrzeć. Los ma jednak inne plany…

Jeden dzień. Tyle czasu potrzebowałam, by przebrnąć przez piąty tom tej świetnej serii. W ciągu tego jednego dnia znów przeniosłam się do okupowanej Australii i próbowałam razem z bohaterami odnaleźć sposób na to, by przetrwać, niszcząc przy tym to, co jest najcenniejsze dla wroga. Razem z nimi przeżywałam chwile grozy, smutku, nieliczne i krótkie momenty, gdy stawali się radośni i odprężeni.

Autor póki co spisuje się na medal. Świetne pomysły nie kończą się, wszystko, o czym pisze jest realne i zdawać by się mogło, że faktycznie miało miejsce podczas wojny w Australii. Nawet przez chwilę nie pomyślałam, że jakaś sytuacja mogła być przesadzona i umieszczona w akcji na siłę.

Oczywiście pan Marsden nie skupił się jedynie na działaniach wojennych. Czytelnik poznaje także uczucia bohaterów, czyta o ich rozterkach, nie tylko tych związanych z tym, czy wojna pozbawiła ich człowieczeństwa, ale także o z pozoru błahych problemach, jak na przykład ich nastoletnie miłości. Dzięki temu można odpocząć od wojny i planów sabotażu.

Wydanie może i nie jest tak idealne, jak poprzednie: spotykałam się zarówno z błędami literowymi, jak i złą interpunkcją. Są to jednak błędy nieliczne, które nie przeszkadzają w lekturze, a na pewno zostały poprawione w późniejszych wydaniach.

Okładka też nieco różni się od tych, do których przyzwyczaiłam się czytając poprzednie tomy. Zazwyczaj przedstawiały one daleki krajobraz i jedynie cienie bohaterów. „Jutro 5” ma okładkę zupełnie inną – nastolatka siedząca na ulicy, oparta o mur jakiegoś budynku. Jest zamyślona i przygnębiona. Czyżby była to Ellie?


Ocena: 5/6

6 komentarzy

  1. Nie podzielam twojego entuzjazmu co do serii. Uważam, że jest niezwykle nudna. Ledwo przebrnełam przez pierwszy tom, a drugi tylko ruszyłam, już odechciało mi sie czytać. Dla mnie to troche nierealne, bo co takie dzieciaki mogą zrobić, kiedy ich wrogami jest uzbrojona armia? Może to po prostu przez moje nastawienie, ale tej serii mówie "nie" :D

    http://papierowa-kraina.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może faktycznie to kwestia nastawienia do serii :) Ja co prawda każdy tom czytałam z nieco mniejszym entuzjazmem, ale i tak mi się podobało. A co do realności... masz trochę racji, jednakże z czasem te dzieciaki zyskują silnego sprzymierzeńca, więc przestają być tylko nieszkodliwymi dziećmi. Pamiętajmy poza tym, że w ostateczności to tylko fikcja literacka :)

      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Nie ciągnie mnie do tej serii, mimo wszystko. Ale może kiedyś spróbuję przeczytać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planach tę serię, ale raczej nie w najbliższym czasie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam tej serii i chyba jednak nie poznam. Wyrosłam już z młodzieżówek :(

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałeś? Skomentuj! Chętnie poznam Twoją opinię. :)

Szablon
©Sleepwalker
WS