wyd. Czarna Owca, stron 328
Karolina ma 30
lat i zdecydowanie nie chce już być singielką. Postanawia wziąć sprawy w swoje
ręce i znaleźć faceta. Nie byle jakiego – nie chce łajdaka, pijaka ani gbura –
analizuje więc swoje poprzednie związki i tworzy sylwetkę mężczyzny idealnego.
I właśnie kogoś takiego postanawia znaleźć. W Internecie. Bo czy
trzydziestolatka ma jeszcze okazję znaleźć miłość gdzieś indziej?
Czy Karolina ma
szansę odnaleźć mężczyznę spełniającego postawione przez nią kryteria? Czy
istnieją faceci idealni? Kim są ludzie ukryci pod fałszywymi nickami na
portalach randkowych?
„Faceci w sieci, czyli w poszukiwaniu miłości”… Ani tytuł, ani
okładka, ani gatunek nie są w moim guście. Sama z siebie zapewne po takie
romansidło bym nie sięgnęła, ale książkę dostałam w prezencie, a darowanemu
koniowi się w zęby nie patrzy. Z braku ciekawszych egzemplarzy na półce
postanowiłam w końcu dać szansę także i „Facetom z sieci”. Czy było warto?
Katarzyna Gubała
jest trzydziestosześcioletnią dziennikarką, a ta książka była jej literackim
debiutem. Podejrzewam, że do napisania powieści mógł skłonić ją portal
porywyserca.pl, który prowadzi, jeśli wierzyć informacjom na jej temat z
okładki (nie sprawdzałam, zachęcam do badań :)). Bynajmniej taką właśnie formę
przyjmuje książka – przynajmniej po części. Rozmowy anonimowych osób na portalu
randkowym. Oczywiście pojawiają się też obszerne fragmenty narracyjne, gdzie
Karolina opowiada o swoich przemyśleniach i spotkaniach z amantami poznanymi
przez Internet. Generalnie książka ma nieco nietypową formę. Na początku
Karolina dokonuje generalnej inwentaryzacji swoich przeżyć oraz obszernie
opisuje typ człowieka, którego chce poznać (i pokochać). Następnie tworzy swój
profil, czyli profil Szarlotki. A później pojawiają się kolejne profile
facetów, którzy zdecydowali się do niej napisać oraz to, jak nowa znajomość się
potoczyła. I w końcu, po każdym takim „rozdziale” pojawiają się wnioski.
Możecie się
oczywiście domyśleć, że książka nie jest szczególnie głęboka. Choć Karolina
wygłasza wiele życiowych prawd, to nie można jej jednak porównywać z bohaterami
książek, które czasem potrafią naprawdę wpłynąć na nasze życie i zmusić nas do
rozległych refleksji. Z „Facetami z sieci” można się jednak świetnie bawić,
ludzie, których poznaje Karolina są dość nietypowi, ale realni – tacy faceci
rzeczywiście mogą poruszać się po świecie :p Często się śmiałam z przygód
zdeterminowanej bohaterki, można powiedzieć, że nawet ją polubiłam.
Okładka jest zwyczajna
i prosta, czcionka jest czytelna (ech, musicie przyznać, że czasami wydawcy
drukowaliby literkę na literce, gdyby tylko mogli). Muszę przyznać, że tekst
jest naprawdę dopracowany (graficznie): rozmowy internetowe są pisane pochyłą
czcionką, każdy rozdział ma wytłuszczony tytuł, pogrubione są także nicki
bohaterów. Bardzo łatwo jest się więc połapać w tej nieco zwariowanej lekturze.
Może nieco przesadnie rozwodzę się nad pięknem wydania, ale ostatnio czytałam
książkę, gdzie nie można było odróżnić dialogu od narracji, więc teraz doceniam
to, co mam.
Podsumowując
moją chaotyczną recenzję (sama się w niej gubię :D), nie żałuję, że
przeczytałam tę książkę. Bardzo mnie rozweseliła i odprężyła. Cieszę się, że
jest na mojej półce – będę mogła ją przejrzeć, gdy będę miała gorszy dzień.
Polecam osobom
szukającym lekkiej, niezbyt ambitnej lektury.
Ocena: 5/6
Ostatnio sięgam chętnie właśnie po takie lekkie, niezobowiązujące historie, więc myślę, że książka przypadłaby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńwww.maialis.pl
Zdecydowanie nie moje klimaty, mimo to, zaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://chcecosznaczyc.blogspot.com/
tematyka zupełnie nie dla mnie... :)
OdpowiedzUsuńLekka lektura przyda się na gorsze dni ;)
OdpowiedzUsuńA ja bardzo chętnie :D
OdpowiedzUsuńNie moje klimaty. ;)
OdpowiedzUsuńAkurat nie mam ochoty na lekka lekturę, ale może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuń