Wyd. Dolnośląskie, stron 216
„Raz dziesięciu żołnierzyków pyszny obiad zajadało.
Nagle jeden się zakrztusił - i dziewięciu pozostało.
Tych dziewięciu żołnierzyków tak wieczorem balowało,
Że aż rano jeden zaspał - ośmiu tylko pozostało.
Ośmiu dziarskich żołnierzyków po Devonie wędrowało.
Jeden zostać chciał na zawsze... No i właśnie tak się stało.
Siedmiu żołnierzyków zimą do kominka drwa rąbało.
Jeden zaciął się siekierą - sześciu tylko pozostało.
Sześciu wkrótce znęcił miodek. Gdy go z ula podbierali,
Pszczoła ukuła jednego - i tylko w piątkę zostali.
Pięciu sprytnych żołnierzyków w prawie robić chce karierę.
Jeden już przymierzył togę - i zostało tylko czterech.
Czterech dzielnych żołnierzyków raz po morzu żeglowało.
Gdy wychynął śledź czerwony, zjadł jednego - trzech zostało.
Trójka miłych żołnierzyków Zoo sobie raz zwiedzała.
Gdy jednego ścisnął niedźwiedź, dwójka tylko pozostała.
Dwóch się w słonku wygrzewało pod błękitnym czystym niebem,
Ale słońce tak przypiekło, że pozostał tylko jeden.
A ten jeden, ten ostatni, tak się przejął dolą srogą,
Że aż z żalu się powiesił i nie było już nikogo.”
Nagle jeden się zakrztusił - i dziewięciu pozostało.
Tych dziewięciu żołnierzyków tak wieczorem balowało,
Że aż rano jeden zaspał - ośmiu tylko pozostało.
Ośmiu dziarskich żołnierzyków po Devonie wędrowało.
Jeden zostać chciał na zawsze... No i właśnie tak się stało.
Siedmiu żołnierzyków zimą do kominka drwa rąbało.
Jeden zaciął się siekierą - sześciu tylko pozostało.
Sześciu wkrótce znęcił miodek. Gdy go z ula podbierali,
Pszczoła ukuła jednego - i tylko w piątkę zostali.
Pięciu sprytnych żołnierzyków w prawie robić chce karierę.
Jeden już przymierzył togę - i zostało tylko czterech.
Czterech dzielnych żołnierzyków raz po morzu żeglowało.
Gdy wychynął śledź czerwony, zjadł jednego - trzech zostało.
Trójka miłych żołnierzyków Zoo sobie raz zwiedzała.
Gdy jednego ścisnął niedźwiedź, dwójka tylko pozostała.
Dwóch się w słonku wygrzewało pod błękitnym czystym niebem,
Ale słońce tak przypiekło, że pozostał tylko jeden.
A ten jeden, ten ostatni, tak się przejął dolą srogą,
Że aż z żalu się powiesił i nie było już nikogo.”
„I nie było już nikogo” A. Christie
Dziesięć niepowiązanych ze sobą osób zostaje zaproszonych na
kilka dni na tak zwaną Wyspę Żołnierzyków. Ludzi ci nie znają się wzajemnie i,
jak się później okazuje, nie znają także gospodarza, który ostatecznie nie
pojawił się na odciętej od świata wyspie. Już pierwszego wieczoru zdarza się
wypadek – jeden z gości ku przerażeniu reszty krztusi się i umiera. Jednakże
rano okazuje się, że było to zwyczajne morderstwo, wzorowane na wierszyku dla
dzieci, który jest umieszczony w każdej sypialni w willi – a dowodem jest
kolejna śmierć, tym razem służącej, która zostaje znaleziona martwa we własnym
łóżku…
Od tego momentu bohaterowie rozpoczynają walkę o przetrwanie,
by nie stać się jednym z dziesięciu żołnierzyków, skazanych na śmierć przez
podpisanego na zaproszeniach U.N.Owena. Tylko czy są w stanie wygrać walkę z
przeznaczeniem?
Strasznie długo „polowałam” na tę książkę! Jakimś cudem nie
było jej w mojej bibliotece, a do zakupu nigdy nie było mi spieszno, bo nie
mogłam trafić na żadną godną uwagi promocję. O książce słyszałam dużo, jako
dzieciak grałam w świetną grę na podstawie tej powieści Christie i naprawdę
byłam ciekawa oryginału. I w końcu dostałam ją w swoje ręce – „I nie było już
nikogo” znalazłam pod choinką.
Z początku byłam przerażona – okazało się, że zamiast książki
dostałam audiobook. Raz w życiu próbowałam bratać się z audiobookami – to było
„Przedwiośnie” Żeromskiego – i zakończyło się to sięgnięciem po papierową
wersję i ciśnięciem płyty z lekturą w kąt. Ale teraz postanowiłam spróbować
jeszcze raz, w końcu bardzo mi zależało, żeby zapoznać się z tą historią. To
była świetna decyzja! Utwór słuchało mi się bardzo dobrze, mogłam „czytać”
robiąc jednocześnie inne rzeczy. Co prawda za nic nie zamieniłabym kartek na
płytę, ale na pewno nie będę z góry mówić „nie” takiej formie lektury.
Co się tyczy samej fabuły – Christie ani trochę mnie nie
zawiodła. Bardzo lubię jej kryminały, ale ten zdecydowanie stał się moim
ulubionym. Świetnie wykreowana zagadka, napięcie i ta niepewność, kto jest tym złym… Zwłaszcza, że w tej
powieści nie ma Poirota, ani innego genialnego detektywa, który w mig
rozwiązałby zagadkę. Mordercą jest któryś z dziesiątki gości przebywających na
wyspie. Który? Dobre pytanie.
„I nie było już nikogo” polecam nie tylko fanom kryminałów. To
ciekawa i bardzo dobrze napisana książka, więc naprawdę warto się z nią zapoznać
:)
Ocena: 5/6
Jakoś nie przekonują mnie ksiazki tej autorki :D Może jednak kiedyś sie to zmieni? xD
OdpowiedzUsuńCóż, czytałam, zachwycałam się... Nic dodać, nic ująć :D
OdpowiedzUsuńRecenzja zachęcająca, ale na razie sobie odpuszczę tę książkę. :) Może, kiedyś...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Książka niesamowita, dająca do myślenia!!
OdpowiedzUsuńkażdy powinien ją przeczytać
Agathy Christie czytałam niestety tylko jedną książkę, ale bardzo mi się ona podobała. Mam nadzieję, że kiedyś dane mi będzie bliżej poznać twórczość te autorki.
OdpowiedzUsuńhttp://book-please.blogspot.com/
Niestety Agata Christie tkwi na mojej liście zaległości, na szczęście do nadrobienia :)
OdpowiedzUsuńKiedyś na pewno poznam twórczość tej autorki ;)
OdpowiedzUsuńNie ciągnie mnie do Christie... A przecież to klasyka kryminału! Może kiedyś się zmobilizuję i zapoznam z jakąś jej powieścią.
OdpowiedzUsuńNaprawdę, ale to naprawdę muszę w końcu poznać tę autorkę!
OdpowiedzUsuńO jak bym chciała przeczytać! Od kilku lat (lat!) przymierzam się do rozpoczęcia przygody z Christie i wydaje mi się, że ta ksiązka jest najbardziej odpowiednia, by zacząć, bo chyba najbardziej znana ;)
OdpowiedzUsuń