z serii "Dotyk Julii"
Wyd. Otwarte, 440 stron
Julia i Adam znajdują się w Punkcie Omega, gdzie dziewczyna poznaje innych ludzi posiadających niezwykłe umiejętności. Julia zamyka się jednak na otoczenie; czuje się wyobcowana, jest izolowana od Adama i wciąż skrywa przed nim to, jak na jej dotyk zareagował Warner. Na dodatek okazuje się, że ukochany również ma przed nią tajemnicę…
Co ukrywa Adam i jakie znaczenie będzie to miało dla jego związku z Julią? Kim jest tak naprawdę Warner?
Na drugi tom serii o Julii przyszło mi czekać dość długo, ponieważ nie mogłam nigdzie trafić na „Sekret…” w promocyjnej cenie. W końcu się jednak udało, więc książkę kupiłam i pochłonęłam, podobnie jak pierwszy tom.
Autorka zadbała o to, byśmy nie przyzwyczaili się zbytnio do sielanki pomiędzy główną bohaterką i Adamem. Niby paranormal romance, a romansu raczej niewiele. Pojawia się tu a to o wiele więcej Warnera – naszego znienawidzonego czarnego charakteru z pierwszego tomu. I nagle nasz światopogląd nieco się burzy, bo poznajemy go dokładniej, dowiadujemy się co nieco o jego dzieciństwie, rodzicach. Okazuje się, że nie zawsze jest taki bezduszny i podły. Zyskuje w naszych oczach… a także, chcąc nie chcąc, w oczach Julii. Co, jak nietrudno się domyślić, niezbyt podoba się Adamowi.
W powieści na jaw wychodzi mnóstwo tytułowych sekretów, nie tylko ten skrywany przez Julię. Sprawy bardzo się komplikują. Akcja gna do przodu, a my staramy się za nią nadążyć.
Tom drugi, podobnie jak pierwszy, napisany jest dość ciekawym stylem. Narracja jest pierwszoosobowa – wypowiada się Julia – jednak fascynujące są fragmenty poprzekreślane, pozwalające wczuć się w jej psychikę i dostrzec to, czego ona sama dostrzec w sobie nie chce. Próbkę możemy zaobserwować już na okładce.
Jeśli już jesteśmy przy okładce… jest przepiękna! Po prostu uwielbiam ją podziwiać.
Gorąco polecam tę serię!
Ocena: 5/6
Kiedyś przymierzałam się do tej serii i zrezygnowałam, chyba czas się za nią jednak zabrać :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dwa tomy, które mi się podobały, dlatego nie mogę zrozumieć sama siebie, dlaczego wciąż zwlekam z trzecim!
OdpowiedzUsuńKoniecznie przeczytaj, jeśli podobały Ci się dwa pierwsze! Warto wiedzieć, jak zakończyła się historia :)
UsuńKochana! Dopiero teraz zobaczyłam Twój komentarz pod postem, toteż niezwłocznie na niego odpisuję! Zgodzę się z Twoim twierdzeniem, że nawet nasze myśli nie są do końca naszą własnością - bardzo pięknie to ujęłaś, naprawdę. Nigdy w taki sposób nie rozpatrywałam tego zjawiska. Sny były dla mnie takim alegorycznym przedstawieniem naszych lęków bądź tęsknot, z których do końca nie zdawaliśmy sobie sprawy.
OdpowiedzUsuńOgólnie lubię swoje sny, nawet te straszne. I lubię się potem bawić w ich interpretację. Może nie tyle dlatego, że w to wierzę (bo nie wierzę tak jak i w horoskopy), ale dlatego, że z natury jestem ciekawska i chcę po prostu zobaczyć jak dane zjawisko może być rozumiane.
Jesień nadeszła! Jest zimno, ciemno (choć nie tak bardzo jak w zimie) i melancholijnie. Strasznie lubię październik. I Halloween. Chociaż raczej nie praktykuję i się nie przebieram, ale uważam, że ma fajną atmosferę. :)
Co do książki, którą tutaj recenzujesz to przede mą jeszcze pierwsz część. Stoi dumnie na półce, bo gdzieś w porywie przypływu gotówki kiedyś ją kupiłam. Ale ona wtedy nie kupiła mnie, więc odłożyłam i postanowiłam dojrzeć. Może kiedyś? :)
Zmieniłaś wygląd bloga, czy mi się wydaje? Bardzo ładny.
Ściskam Cię.
Agat
Ja również lubię śnić i żałuję, że sporadycznie pamiętam swoje sny :)
UsuńOsobiście nie przepadam za jesienią, ale i tak wolę ją, niż zimę, zwłaszcza ciepłą, gdzie ciągle na ulicach jest błoto.
Zmieniłam szablon. Tamten mi się znudził, a poza tym zupełnie już do mnie nie pasował. Cieszę się, że Ci się podoba.
Dziękuję za miłe słowa i ciepło pozdrawiam :)
Muszę nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuń