Dom Wydawniczy REBIS, stron 286
Sherlock Holmes i James Moriarty ponieśli śmierć walcząc ze
sobą nad wodospadem Reichenbach. Teraz w Londynie pojawia się amerykański gang
Clarence’a Devereux, którego metody działania są brutalniejsze i trudniejsze do
odkrycia niż działalność Moriarty’ego. Do walki z nimi staje inspektor Scotland
Yardu, Anthelney Jones, zafascynowany Sherlockiem Holmesem i naśladujący jego
metody. Pomaga mu amerykański śledczy Frederick Chase. Mężczyźni szybko
zaprzyjaźniają się ze sobą i – niczym Holmes i Watson – krok po kroku
rozwiązują sprawę nowej szajki. Okazuje się jednak, że im bardziej angażują się
w sprawę, tym staje się ona mroczniejsza i bardziej skomplikowana…
Bardzo rzadko zdarza mi się kupować książki krótko po
premierze, zazwyczaj wolę poczekać na promocję. Zważywszy jednak na mój ostatni
„sherlockowy szał”, gdy weszłam na Lubimy Czytać i portal był jedną wielką
reklamą książki o tytule „Moriarty” (dla niewtajemniczonych: Moriarty to
największy wróg Sherlocka), nie mogłam się powstrzymać. Weszłam na stronę
księgarni i kupiłam tę prześliczną książkę (wciąż nie mogę się napatrzeć na
okładkę. Niby nic, a jednak…).
Zaczęłam czytać od razu po dostarczeniu jej przez kuriera.
Niestety nie miałam zbyt wiele czasu, dużo podróżowałam między domem, a
miastem, w którym studiuję, a nie chciałam wozić jej ze sobą, by nie uszkodzić
pięknej okładki. Dlatego też czytanie szło bardzo powoli. Cóż, przynajmniej
wystarczyło na dłużej.
Styl autora bardzo przypomina ten znany z powieści Doyle’a. Pan
Horowitz świetnie wczuł się w atmosferę ówczesnego Londynu, opisując nam
historię człowieka, którego wykreował autor oryginalnego Holmesa – inspektor
Jones faktycznie pojawił się w jednej z opowieści o Sherlocku, gdzie został
jednak ukazany w niezbyt korzystnym świetle. Jones jest fanem
detektywa-konsultanta i po jego śmierci nad wodospadem Reichenbach marzy o tym,
by zająć jego miejsce. Okoliczności są sprzyjające – udało mu się niemalże do
perfekcji opanować sztukę dedukcji, łamania szyfrów i wielu, wielu innych
umiejętności, które posiadał jego idol. Ponadto pojawił się Chase, idealnie
wpasowujący się w postać Johna Watsona! Jones zaczyna snuć rozległe plany
dotyczące ich współpracy… co z tego wyjdzie?
Sama zagadka jest skomplikowana i również bardzo „doyle’owska”.
Co prawda czytałam dopiero dwie książki Doyle’a, ale i tak stwierdzam, że
Anthony Horowitz stanął na wysokości zadania. Tempo akcji jest mniej więcej
podobne jak w ostatnio czytanym przeze mnie „Znaku czterech”. Jedyna - i
zdecydowanie największa – różnica pomiędzy twórczościami tych autorów znajduje
się w zakończeniu. Doyle nie uraczył mnie póki co aż takim zwrotem akcji. Nie sprawił, że otworzyłam ze zdziwienia
usta i czytałam jeden akapit co najmniej trzy razy, by upewnić się, że to
naprawdę się wydarzyło. Chociażby dla tego zakończenia warto przeczytać tę
książkę. Ja w dalszym ciągu nie mogę wyjść z podziwu i, szczerze mówiąc, jestem
trochę zła na autora, bo podczas czytania wyobraziłam sobie zupełnie inny
koniec, który… Dobra, to chyba czas, żeby skończyć paplanie o zakończeniu. ;)
Narratorem jest Chase, który – podobnie jak doktor Watson –
opisuje dzieje swoje i Jonesa. Sam niejednokrotnie w powieści porównuje się do
przyjaciela Holmesa, a my czytając, faktycznie możemy dostrzec między nimi
mnóstwo podobieństw.
Podobieństw między Jonesem a Holmesem raczej nie ma, oczywiście
poza samymi metodami rozwiązywania zagadek kryminalnych i umiejętnością
skanowania wszystkiego i wszystkich dookoła. Jones jest bardziej ludzki, jest otwarty na przyjaźń, ma
żonę i dziecko, za których jest w stanie oddać życie. No i nie ładuje w siebie
różnych siedmioprocentowych roztworów. :)
„Moriarty” to świetna
książka. Od razu uprzedzam, że aby ją przeczytać i zrozumieć, nie trzeba znać
twórczości Doyle’a. Polecam głównie fanom powieści detektywistycznych i
kryminałów. Sama z chęcią rozejrzę się za „Domem jedwabnym” czyli inną książką
Horowitza, opisującą przygody Sherlocka Holmesa i Johna Watsona.
Ocena: 5/6
Okładka rzeczywiście jest niesamowita. Tak jak twoja recenzja zachęca do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńChcę tak bardzo T.T To mój Sherlock T.T
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej książki ;)
OdpowiedzUsuńOooo zapowiada się bardzo ciekawie :D
OdpowiedzUsuńCo prawda nie znam Sherlocka tak dobrze jak Ty, ale ta książka również wpadła mi w oko :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie mam aż takiej obsesji na punkcie Sherlocka, ale z chęcią przeczytałabym tę książkę. Okładka też mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńhttp://book-please.blogspot.com/
Najpierw mimo wszystko chciałabym poznać Sherlocka, bo planuję to już od dawna, a wtedy pewnie bardziej łakomym okiem spojrzę na powieść Horowitza :)
OdpowiedzUsuń