piątek, 23 grudnia 2011

49. Bree Despain - "Dziedzictwo mroku" [1]

wyd. Galeria Książki, stron 432


O co chodzi?
Wersja wydawnictwa:
Grace Divine, córka miejscowego pastora, zawsze wiedziała, że tej nocy, kiedy znikł Daniel Kalbi, wydarzyło się coś strasznego. Tamtej nocy przed domem znalazła swojego brata Jude’a nieprzytomnego i skąpanego we krwi. To, co się wówczas stało, miało pozostać straszliwą tajemnicą.
 Wspomnienia, które jej rodzina starała się pogrzebać, powracają, kiedy Daniel zjawia się trzy lata później i zapisuje się do tej samej szkoły, do której chodzą Grace i Jude. Mimo że Grace obiecała bratu, że będzie się trzymać z dala od dawnego przyjaciela, jest zafascynowana jego niezwykłymi zdolnościami artystycznymi i dziwnym, głodnym błyskiem w oczach, a także uczy się spoglądać na świat z nowej perspektywy.
Im bardziej Grace zbliża się do Daniela, tym większe grozi jej niebezpieczeństwo, ponieważ gniew Jude‘a prowadzi go do sojuszu ze starożytnym złem, które Daniel wyzwolił owej straszliwej nocy. Grace musi poznać prawdę o mrocznym sekrecie chłopaka… oraz odkryć lekarstwo, aby ocalić tych, których kocha. Może to jednak wymagać od niej ostatecznej ofiary – z własnej duszy.

Moja wersja:
Grace Divine pochodzi z przykładnej, religijnej rodziny. Rodzina ta skrywa jednak pewien sekret – Grace nie do końca wie, co wydarzyło się w nocy przed laty, jednak wie, że straciła wtedy przyjaciela, Daniela, a jej brat, Jude, zmienił się nie do poznania. Po pewnym czasie Daniel wraca i przewraca życie Divine’ów do góry nogami.
Co wydarzyło się nocą kilka lat temu? Czy rodzina zaakceptuje ponownie Daniela? Kim jest on naprawdę?

Według mnie:
- z początku nie miałam pojęcia, że to książka fantastyczna – w sumie ani jej opis, ani pierwsze kilkadziesiąt stron tego nie sugerują. Aż tu nagle pojawia się wilkołak – i tu szok ;)
- książkę pochłonęłam w jeden dzień – wciągnęła mnie bardzo. Prostu język, stopniowo rozwijająca się akcja, no i zakończenie zmieniające wszystko – to się chwali.
- w moim wydaniu znalazłam literówkę, ale nie róbmy z tego powodu afery ;)
- zwróciliście uwagę (ci co czytali), że mąż autorki (Bree) ma na imię Brick? Haha, fajnie się dobrali, niczym Michał i Michalina. Ale to tylko taka mała dygresja, nie wiem dlaczego akurat na to zwróciłam uwagę xD
- podobała mi się, nawet pomimo tego, że mówi o wilkołakach (dość oklepane;/). Przemiany w czasie pełni, kamień księżycowy... motywy znane. Ale opisane w dość ciekawy sposób, więc warto przeczytać, choćby i dla samej rozrywki.

Okładka:
Blade, szczupłe damskie nogi, oplecione tiulem. Paznokcie w tym kolorze co materiał. Staroświecka, biała czcionka. Trzy kolory, dość kontrastowe, ale użyte w odpowiednich ilościach, tworzą razem ciekawą kompozycję. Prosta, ale jednocześnie jedyna w swoim rodzaju. Podoba mi się ;)

Ocena:
5/6

*** 

Nie składam Wam życzeń, mam zamiar się jeszcze odezwać:)

4 komentarze

  1. A ja o wilkołakach jeszcze nie czytałam, więc wg mnie to oklepane nie jest. Wydaje się być ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od jakiegoś czasu mam zamiar przeczytać tę książkę, ale jak na razie jest odkładana na później ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tylko będę miała sposobność, przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  4. O książce swojego czasu było bardzo głośno. Jak znajdę chwilkę czasu to przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałeś? Skomentuj! Chętnie poznam Twoją opinię. :)

Szablon
©Sleepwalker
WS