wtorek, 24 lutego 2015

122. Harlan Coben – „Zostań przy mnie”


Wyd. Albatros, stron 464

Megan ma męża i dwójkę nastoletnich dzieci i zdaje się być szczęśliwa. Ray jest byłym fotoreporterem, obecnie nieco żałosnym paparazzi, który przegrał swoje życie. Nie łączy ich nic poza wspólną przeszłością. I tajemnicą, która z dnia na dzień, po siedemnastu latach,  zaczyna wypływać na światło dzienne. Policja nie spocznie, dopóki nie odkryje prawdy. Trzeba więc porzucić swoje życie – mniej lub bardziej udane – i jej pomóc. To chyba jedyne wyjście. Ale czy właściwe?

„Zostań przy mnie” to pierwsza książka Harlana Cobena, którą przeczytałam. Z początku trochę mi się dłużyła, niezbyt nadążałam za tym, kto jest kim. Jakiś paparazzi zrobił zdjęcia, po czym ktoś go napadł i zabrał mu aparat. Jakaś babka ma kochającą rodzinę, ale trochę jej się to znudziło, więc skrycie marzy, by wrócić do dawnego życia tancerki erotycznej. Jest też policjant, który próbuje rozwiązać sprawę zaginięcia faceta sprzed siedemnastu lat. Na dokładkę pojawiła się nowa ofiara – jedna, dwie, czternaście… Dopiero później, w trakcie trwania książki okazuje się, że wszystkie postaci są ze sobą mniej lub bardziej powiązane. Nie mówię, że to zły zabieg, w żadnym wypadku. Można by nawet powiedzieć, że wręcz przeciwnie. Ale trochę ciężko było mi się w tym połapać, co sprawiało, że początek czytało mi się naprawdę wolno.

A później akcja się rozkręciła. Może nie do takiego szaleńczego tempa, żebym nie mogła nadążyć z przewracaniem stron, ale i tak chętnie brałam książkę do ręki, by kontynuować czytanie. Oczywiście źle obstawiłam, kto jest seryjnym zabójcą. Autor wprowadził mnie w błąd, nie jeden raz zresztą. To bardzo częsty zabieg w thrillerach i kryminałach, sami zresztą najlepiej zdajecie sobie z tego sprawę. Nie mniej jednak zakończenie mnie zaskoczyło i, o dziwo, rozumiałam motywy zabójcy…

Z samymi bohaterami raczej się nie zżyłam. Są tacy… no, nie przypadli mi do gustu. Nie potrafili docenić tego co mieli, żyli przeszłością. Gdybym miała wskazać bohatera, którego polubiłam najbardziej, zapewne byłby to detektyw Broome, który był nad wyraz wyrozumiały i ciepły. Dzięki tym cechom udało mu się rozwiązać zagadkę, potrafił wzbudzać zaufanie wśród ludzi, przez co chętnie mu pomagali i wspierali go w pracy. Tak, Broome jako jedyny zasługuje tu w mojej opinii na wyróżnienie.

„Zostań przy mnie” nie jest najlepszym thrillerem, jaki do tej pory czytałam, ale nie żałuję, że po niego sięgnęłam. Myślę, że w ostatecznym rozrachunku warto polecić Wam tę książkę.


Ocena: 4/6

5 komentarzy

  1. Twórczość tego Autora wciąż jest mi średnio znana, ale ostatnio wypożyczyłam jedną z jego książek :) może poczuję do niego miętę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Może kiedyś. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej zniechęcił mnie początkowy zabieg, męczyłoby mnie to.
    Zapraszam do mnie: http://chcecosznaczyc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Cobena, choć moim zdaniem coraz gorsze książki pisze... nie ma już tego zaskoczenia, które było na początku ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię Cobena, a czytałam tylko "Nie mów nikomu"... Mam jednak ambitne plany przeczytać wszystkie i chyba żadne negatywne opinie tego nie zmienią ;)

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałeś? Skomentuj! Chętnie poznam Twoją opinię. :)

Szablon
©Sleepwalker
WS