wyd. Amber, stron 385
Diana i Matthew
przenieśli się do czasów elżbietańskich, by pomóc zagubionej czarownicy
zapanować nad jej magią. Prędko jednak okazało się, że przeszłość również jest
do nich wrogo nastawiona. Ludzie szesnastego wieku szybko orientują się, że
Diana nie jest taka jak oni i nie tylko nie chcą jej pomóc, ale wręcz usiłują
ją skrzywdzić. Matthew również ma problemy: ponownie spotyka swoich przyjaciół
sprzed pięciuset lat i musi zachowywać się w stosunku do nich jak najbardziej
naturalnie, choć wie, jak trudna przyszłość ich czeka...
Miałam w stosunku do
„Wędrówki” wielkie nadzieje. Liczyłam na to, że po nieudanej „Tajemnicy”
autorka stworzy trzeci tom, który zrekompensuje porażkę poprzedniej części.
Niestety bardzo się myliłam, „Wędrówka” także nie zachwyca niesamowitą fabułą.
Wręcz przeciwnie, bohaterowie zachowują się według mnie co najmniej dziwnie. Do
XVI wieku udali się w konkretnym celu: znaleźć czarownicę, która pomoże Dianie
odkryć i okiełznać jej magię. Później jednak zajmują się wszystkim, tylko nie
tym. Snują się z kąta w kąt, jakby liczyli, że jakaś czarownica wieszczka sama
domyśli się, iż potrzebują jej pomocy. Książka jest schematyczna, w
wydarzeniach dostrzegłam powtarzalność: Matt wychodzi rano z domu w
niewiadomych sprawach, Diana podczas jego nieobecności nie robi zupełnie nic,
Matthew wraca do domu, rozmawiają o tym, jak mało czasu im zostało, by odkryć
magię Diany i kładą się spać. I tak do samego końca.
Następną rzeczą, która
mnie irytowała był fakt, że autorka bardzo często wplatała w wypowiedzi
bohaterów obce języki. Pomyślicie: co z tego, przecież to ciekawe! Fakt, byłoby
ciekawe, gdyby były do tego przypisy z tłumaczeniem. Kompletnie nie wiedziałam,
co czytam. Może gdyby był to angielski... Ale nie, mamy tu język francuski,
łacinę, grekę i Bóg wie jakie jeszcze języki, których już nie potrafię
zidentyfikować. A korzystanie z tłumacza niezbyt mnie satysfakcjonuje.
Generalnie duży minus.
Odnoszę wrażenie, że z każdym tomem seria traci swój urok, który posiadała
pierwsza część.
Okładka jest bardzo
różna od dwóch poprzednich, jej kolorystyka uległa całkowitej zmianie.
Przedstawia tym razem jakiś historyczny artefakt.
Ocena: 2/6
***
Jeśli ktoś z Was jeszcze nie widział mojego wpisu, w którym chwaliłam się tematem maturalnym i prosiłam o pomoc, zapraszam TUTAJ. Liczy się dla mnie naprawdę każda sugestia :)
Nie czytałam nawet pierwszego tomu. Po Twojej ocenie raczej nie kupię tej serii
OdpowiedzUsuńJeśli aż tak źle, to chyba nawet nie warto zaczynać. :)
OdpowiedzUsuńO serii nie słyszałam, ale z drugiej strony zadajmy sobie pytanie O CZYM JA DO LICHA SŁYSZĘ? Dobra, już mi przeszło, nie będę się użalać.
OdpowiedzUsuńCo do recenzowanej książki, jak i całej serii to raczej się nie skuszę. Nawet, jeżeli pierwsza część jest dobra, bez sensu byłoby ją kupować. Niedokończone wątki, przecież zasługują na wyjaśnienie, a dwie następne części, tak jak pisałaś, nie powalają na kolana. Pasuję.
nie miałam w planach i mieć nie będę :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko pierwszy tom, ale był tak beznadziejny, że po kolejne już nie sięgnęłam. Po Twojej recenzji tylko się upewniłam, że nie mam czego żałować :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii i po Twojej recenzji stwierdzam, że nie żałuję :)
OdpowiedzUsuń