wyd. Świat Książki, stron 192
O co chodzi?
Wersja wydawnictwa:
Kometa stara się być dzisiaj na widoku. Ma nadzieję, że Jacek przyjdzie tu ponownie. Ma nadzieję, że będzie o nią zabiegał. Chce, żeby ją kochał, żeby za nią latał, żeby dzwonił, przychodził pod dom i pod pracę, żeby robił sceny zazdrości i żeby chciał pójść z nią choćby do piekła. A ona będzie dla niego raz zła, a raz dobra, raz będzie mu siebie dawać, a raz odbierać, żeby zgłupiał do reszty, żeby nigdy, w żadnej chwili nie wiedział, czego po niej się może spodziewać. Bo ją interesuje tylko gra. I walka. Ma paru chętnych, ale oni się nie nadają. Są za głupi. I za słabi. Dają się wodzić za nos jak dzieciaki. Dlatego chce, żeby to był właśnie on.
Moja wersja:
Kontynuacja powieści „Hera, moja miłość”. Kometa, znana jako przegrana narkomanka, bezwzględna i bezczelna dziewczyna gotowa oddać wszystko za narkotyki, jest teraz po odwyku. Pomogła jej grupa, zwana Rodziną. Kometa jest zafascynowana nową Rodziną, która wydaje się być idealna: pomogła jej wyleczyć się z nałogu, pomogła w problemach osobistych, załatwiła pracę.
Jackowi nie podoba się zachowanie przypadkiem spotkanej ponownie Komety. Uważa, że Rodzina nie jest tak dobrą organizacją, jak mogłoby się wydawać. Dodatkowo przeraża go fakt, że należy tam także jego matka, która porzuciła jego i ojca...
Czym jest Rodzina? Czy Jacek dogada się z Kometą, czy zapomną o dawnym życiu? I w końcu, czy Komecie uda się w końcu odnaleźć szczęście?
Według mnie:
- kolejna książka Anny Onichimowskiej ukazująca następny poważny problem społeczny. Tym razem nie są nim jednak narkotyki, a sekta, która miesza ludziom w umysłach, namawia ich do złych czynów, sprawia, że odwracają się od innych.
- książkę czytałam wyjątkowo wolno, nie dlatego, że była nudna, ale po prostu jakoś nie mogłam przez nią przebrnąć. I niezbyt wiele mogę na jej temat powiedzieć. „Hera, moja miłość” bardziej przypadła mi do gustu. W „Lot Komety” jakoś nie potrafiłam się wczuć.
Okładka:
Bardzo mi się podoba. Czarnowłosa dziewczyna o bladym ciele. Wygląda jakby była satanistką lub jakby należała do jakiejś sekty. Zdecydowanie nawiązuje do tematu książki.
Ocena:
4/6
I Kometę i Herę czytałam jeszcze w podstawówce i pamiętam jak dziś, że obydwie mi się tak podobały, że zarwałam nocki byle tylko je skończyć ^^ Bardzo mi się podobały i miło wspominam, nie wiem jak byłoby teraz.
OdpowiedzUsuńNie czytałam tych książek aczkolwiek przebrnęłam przez wiele pozycji traktujących o takiej tematyce. Uważam, że są niezwykle potrzebne w dzisiejszym świecie choć często bywa tak, że zamiast odstraszać o tego typu rzeczy, po ich lekturze chce się spróbować.
OdpowiedzUsuńCzytałam wcześniejsze części, a teraz czas uzupełnić serię
OdpowiedzUsuńNie lubię książek o takiej tematyce. Raczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńHmm... ciężko coś powiedzieć. Jedyną książką o narkomanach, z jaką miałam styczność, był "Pamiętnik Narkomanki". Czytałam to jeszcze będąc w gimnazjum, książka bardzo mi się podobała. Jednak po przeczytaniu Twojej recenzji nie jestem pewna czy chcę przeczytać "Lot Komety", czy nie... Możliwe, że jeśli kiedyś się na nią natknę, przypomnę sobie tę recenzję i ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i o wiele bardziej przypadła mi do gustu niż "hera..". Książka o ciekawej, pouczającej i jakże aktualnej tematyce ;)
OdpowiedzUsuńja to skądś kojarzę, być może nawet czytałam, aczkolwiek ... mam pustkę w glowie ;D
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka bardzo chwaliła pierwszą część powieści, ale to zdecydowanie nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie wiem, wiele osób (które nie przepadają za książkami!) chwali tę pozycję. Jednak ja cały czas się do niej nie przekonałam.
OdpowiedzUsuń