wyd. Prószyński i S-ka, stron 318
O co chodzi?
Wersja wydawnictwa:
Po pierwsze, Alexia nie ma duszy. Po drugie, jest starą
panną, której ojciec był Włochem, a teraz nie żyje. Po trzecie, została
zaatakowana przez wampira, co stanowi oburzające naruszenie zasad dobrego
wychowania.
A dalej? Sprawy lecą na łeb, na szyję, gdyż ów wampir przypadkowo ginie z jej
ręki, a nieznośny lord Maccon (hałaśliwy, gburowaty i zabójczo przystojny
wilkołak) z rozkazu królowej Wiktorii wszczyna śledztwo.
Jedne wampiry znikają, inne pojawiają się znienacka, jakby wyrastały spod
ziemi, a podejrzenia padają na Alexię. Czy nasza bohaterka zdoła rozwiązać
zagadkę skandalu, który wstrząsnął londyńską socjetą? Czy charakterystyczna dla
bezdusznych umiejętność neutralizowania sił nadprzyrodzonych okaże się pomocna,
czy raczej przysporzy jej wstydu? I co najważniejsze - kto naprawdę zawinił? I
czy podadzą ciasto z kajmakiem?
Moja wersja:
Alexia Tarabotti jest jedyna w swoim rodzaju – nie ma duszy,
a jej dotyk sprawia, że zarówno wampiry jak i wilkołaki z powrotem stają się
ludźmi. Dodatkowo jest dwudziestosześcioletnią, pyskatą i skrajnie gburowatą
starą panną. Podczas jednego z dostojnych przyjęć zostaje zaatakowana przez
niezarejestrowanego wampira i broniąc się zabija go. Wtedy też zjawia się
nielubiany przez nią lord Maccon, który wszczyna śledztwo w tej sprawie...
Kim był tajemniczy wampir, którego zabiła panna Tarabotti?
Gdzie giną samotne wampiry i wilkołaki? Jakie znaczenie dla śledztwa lorda
Maccona będzie miała obecność Alexii?
Według mnie:
- początkowo dość ciężko było mi przebrnąć przez tę książkę.
Jakoś z góry byłam uprzedzona. A może chodziło mi o to, że czas akcji to XVIII
wiek, a ja nie jestem zwolenniczką „historycznych” książek? Jednak w końcu (po
jakichś 100 stronach) akcja przyspieszyła, wydarzenia stały się naprawdę
ciekawe, ja przyzwyczaiłam się do dość dostojnego języka i czytanie ruszyło
pełną parą.
- jak już wspomniałam, akcja ma miejsce w XVIII wieku.
Zapewne wiecie, że to ten okres w historii, kiedy podróżuje się karocami,
kobiety noszą rozłożyste, piekielnie niewygodne suknie, osłaniają ciała przed
widokiem innych ludzi (mężczyzn), ci z kolei są płcią dominującą. Tu jest
praktycznie tak samo. Ale nie do końca. Po mieście poruszają się wilkołaki,
wampiry, spotkać można nawet duchy a także „bezdusznych”, takich jak nasza
główna bohaterka. Ludzie są do tego absolutnie przyzwyczajeni, ba!,
nadprzyrodzeni mają nawet swoje władze, które ich kontrolują. Wampiry
przynależą do uli, gdzie tak jak pszczoły, mają swoje królowe, które jako
jedyne mają prawo tworzenia „nowych”. Wilkołaki zrzeszają się w watahy, każda
wataha ma swoich przełożonych (alfę i betę). Wydawać by się mogło: idealny ład.
I tak też jest, niestety, do czasu, aż wampiry i wilkołaki zaczynają ginąć, a
po miasteczku zaczyna poruszać się tajemnicza postać, nie będąca żadnym ze
znanych nadprzyrodzonych.
- bardzo polubiłam bohaterów. Mają przeróżne charaktery,
niezwykle wyraziste. Każdy z nich jest niepowtarzalny. W ostatecznym
rozrachunku nie da się ich nie lubić.
- choć z początku byłam zawiedziona i poważnie zastanawiałam
się nad oddaniem tej książki do biblioteki bez dokończenia jej, ostatecznie
zmieniłam zdanie i gorąco ją Wam wszystkim polecam;)
Okładka:
Raczej nie przypadła mi do gustu. Kobieta na niej
przedstawiona wygląda moim zdaniem nienaturalnie. Reszta też mi się nie podoba.
Ocena:
4/6
***
Dawno tu nie zaglądałam, dopiero dzisiaj znalazłam chwilę żeby coś wstawić, a to dlatego, że ciągle latam po mieście i robię zakupy, bo w sobotę wyprawiam osiemnastkę! :) I ciągle mi czegoś brakuje. Mam nadzieję, że w wakacje znajdę więcej czasu na bloga.
A jak Wasze świadectwa, jesteście zadowoleni? Ja bardzo, udało mi się załapać na świadectwo z paskiem, więc rozpiera mnie duma:)
Pozdrawiam i już teraz życzę wszystkim udanych wakacji!!