z serii "Blask Corredo"
wyd. Prószyński i S-ka, stron 312
Utalentowana artystka, wychowanka Wyspy Sierot, Szklarka,
dostaje niezwykłe zlecenie. Ma namalować herbatę szczęścia – roślinę, której
nikomu wcześniej nie udało się znaleźć. Kobieta, chcąc jak najlepiej wykonać
swoje zadanie, rozpoczyna poszukiwania tajemniczej herbaty i niechętnie powraca
na Wyspę Sierot, gdzie znów będzie zmuszona przebywać w obecności
rygorystycznych instruktorek. Szklarka nie wie, że jej podróż odmieni jej życie
na zawsze…
Jaką tajemnicę skrywają instruktorki i dlaczego żadna z dziewczynek
na Wyspie Sierot nie wie nic o swoich rodzicach? Jaką rolę w życiu Szklarki
odegra hrabia Sedun, który wyruszył na owianą tajemnicą Wyspę Nut, by także
szukać herbaty szczęścia? I czy to ziele istnieje naprawdę?
„Herbata szczęścia”
to powieść tak magiczna, że pochłonęła mnie bez reszty. Nieco bajkowa okładka
sprawiła, że sięgałam po tę książkę z lekkim dystansem, ponieważ obawiałam się,
iż będzie to opowieść dla dzieci, co najwyżej dla młodszej młodzieży. Jakie
więc było moje zaskoczenie, gdy zorientowałam się, że pani Agnieszka Grzelak
stworzyła historię idealną dla niemalże każdego czytelnika! „Herbata szczęścia”
z pewnością przypadnie do gustu zarówno jedenastolatkowi, jak i czytelnikowi,
który okres młodzieńczy ma już za sobą.
Baśń. To pierwsze słowo, które przychodzi mi na myśl po
lekturze tej książki. Walka dobra ze złem, miłości z zazdrością, dużo
fantastyki – magiczna wyspa wędrująca między dwoma wymiarami, postaci
potrafiące wędrować między światem realnym a światem ukrytym w książkach. Bohaterów
od razu bardzo polubiłam (oczywiście tych dobrych), a fabuła wciągnęła mnie
niemalże od pierwszej strony. Autorka stworzyła świetną, oryginalną opowieść,
która młodszych czytelników uczy doceniania takich wartości jak przyjaźń czy
miłość, a starszych zmusza do refleksji nad tym, czy kierują swoim życiem
odpowiednio.
Opowieść kończy się tak, że można by uznać to za zakończenie
definitywne. Dopiero po lekturze znalazłam w Internecie kolejne tomy serii.
Wszystkie mają całkiem dobre oceny. Może kiedyś je przeczytam, ale jakoś
szczególnie mi nie zależy.
Okładka, jak już wspomniałam, jest bardzo kolorowa i bajeczna.
Choć jest bardzo ładna, dość długo zniechęcała mnie do sięgnięcia po tę
książkę.
Polecam każdemu, kto chce oderwać się choć na chwilę od rzeczywistości
i przenieść się razem z bohaterami na fantastyczną Wyspę Nut, by pomóc
bohaterom w poszukiwaniach herbaty szczęścia.
Ocena: 5/6
Ta okładka jest taka... szalona :D jakoś nie czuję mięty do tej książki :)
OdpowiedzUsuńFabuła mnie niestety nie przekonała. A i tytuł i okładka dziwne :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Ta książka mnie nie przekonuje. ;)
OdpowiedzUsuńOkładka jest okropna.
OdpowiedzUsuńTeż zwracam bardzo często (no a właściwie to zawsze) uwagę na okładki. Ale ''Herbata szczęścia'' jest cudowna. Czytałam ją kilka lat temu i baardzo dobrze ją wspominam. Kolejne części też są okej :).
OdpowiedzUsuń