Weltbild, stron 240
Charlie budzi się zakrwawiony i obolały. Okazuje się, że
poprzedniego wieczoru był uczestnikiem morderstwa dwóch młodych kobiet. Choć to
nie on zabił, wszystkie ślady na miejscu zbrodni wskazują właśnie na niego.
Mężczyzna wie, że prawdziwym mordercą jest Cyris. Jednak nikt, nawet jego była
żona, Jo, nie wierzy w to. W zaistniałej sytuacji Charlie postanawia sam
odnaleźć Cyrisa i udowodnić swoją niewinność, w głębi duszy zastanawiając się,
czy Cyris nie jest jedynie wytworem jego wyobraźni…
„Godzina śmierci”
to pierwszy thriller psychologiczny, który dane mi było przeczytać. Podeszłam
do gatunku nieco niepewnie – nie do końca wiedziałam, czy przypadnie mi do
gustu. Jednakże kupiłam tę książkę na kiermaszu, siedziałam na dworcu PKP, mój
pociąg miał ponad godzinne opóźnienie, więc z nudów zaczęłam czytać. Czytałam
na dworcu, w pociągu, po powrocie do domu... i nic nie było w stanie oderwać
mnie od lektury.
„Śmierć wisi w powietrzu. Unosi się tu przez
całą noc, może jest tu od tygodnia, ale teraz muska moją spoconą twarz i
szeptem mnie żegna.”
Charlie to niezwykły facet. Ciężko mi było z początku za
nim nadążyć – gdzieś był, widział czyjąś śmierć, a może to właśnie on był
mordercą? Sam wątpi w istnienie Cyrisa. Widzi duchy zamordowanych kobiet. Jest
złożoną postacią, która znalazła się w złym miejscu o złej porze. Bardzo go
polubiłam i z czasem było mi go coraz bardziej żal.
W książce autor ukazał jednak nie tylko zagubionego
Charliego. Jest Cyris (tak, on istnieje) ze swoim uzależnieniem od leków
przeciwbólowych, kochający zabijanie i pastwienie się nad ofiarami, ogarnięty
żądzą pieniądza.
W końcu jest także Landry, postać według mnie jeszcze
bardziej skomplikowana niż sam główny bohater. Policjant, który chce być
najlepszy. Który wie, że śledztwo dotyczące zabójstwa tych dwóch kobiet to
ostatnia sprawa, którą prowadzi. Ma raka i ostatnie pół roku życia przed sobą.
Umiera w samotności. Chce schwytać psychopatycznego mordercę i zyskać respekt w
pracy. Chce, by pamiętano o nim, gdy przejdzie na tamtą stronę. Jednak czy nie
straci zdrowego rozsądku i przy tym także swojego człowieczeństwa?
Autor pisze w pierwszej osobie jako Charlie lub w
trzeciej osobie opisując innych bohaterów. Jego powieść jest bardzo ciekawa i
intrygująca, ciągle coś się dzieje, jest to faktycznie „Mocna fantastyczna
historia trzymająca w napięciu aż do ostatniej strony”, jak to głosi okładka.
Czytałam z zapartym tchem, a po ostatniej stronie czułam wręcz niedosyt – autor
pozostawił zakończenie otwarte, więc dalszego ciągu historii możemy się jedynie
domyślać.
Okładka jest głównym czynnikiem, który przyciągnął mój
wzrok na kiermaszu. I nie chodzi mi wcale o grafikę – koleś idący słabo
oświetlonym korytarzem, cienie i groza, elementy charakterystyczne dla
thrillera czy kryminału. Zachwyciło mnie to, jaka jest w dotyku – lekko
szorstka, a pod światło tak kusząca, że musiałam wziąć ją do ręki i „pomacać”.
:)
Reasumując: świetna powieść. Już planuję szukanie innych
książek Paula Cleave’a. A tę gorąco polecam.
Ocena: 5/6
***
Zmieniłam szablon! Na widok starego robiło mi się już niedobrze, więc nadszedł czas na odświeżenie wyglądu bloga :)
EDIT: Zapraszam Was do polubienia strony mojego bloga na facebooku: TUTAJ :)
EDIT: Zapraszam Was do polubienia strony mojego bloga na facebooku: TUTAJ :)
Nie słyszałam wcześniej o tej książce ale dzięki Twojej recenzji widzę, że to coś dla mnie. Tytuł już zapisałam ;-)
OdpowiedzUsuńNie znam żadnej książki tego autora. Lubię zagłębiać się w thillery psychologiczne, więc tytuł zapisuję ;)
OdpowiedzUsuńAle ładna szata graficzna. Lubię kryminały, ale raczej dłuższe, bo nie wiem, czy w tylu stronach da się zawrzeć ciekawą fabułę... Ale czemu nie, może przeczytam :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Nigdy o tym autorze nie słyszałam, a tu zapowiada się taka ciekawa powieść :)
OdpowiedzUsuńHmmm... jeśli trafię na nią w bibliotece, to zapewne sięgnę :)
OdpowiedzUsuń