czwartek, 5 października 2017

140. Arthur Conan Doyle - "Pies Baskerville'ów" [3]

z serii "Sherlock Holmes"


Wydawnictwo Rytm, 203 strony

Sherlocka Holmesa i Johna Watsona w ich mieszkaniu przy Baker Street 221b odwiedza wiejski lekarz z Devonshire. Prosi o pomoc w rozwiązaniu zagadki tajemniczych śmierci kolejnych spadkobierców majątku Baskerville’ów. O rodzinie tej krąży legenda, według której każdy potomek rodu ginie w wyniku ciążącej na nich klątwy. Holmes nie chce uwierzyć w istnienie nadprzyrodzonego psa, który jest rzekomym sprawcą tych śmierci. Zafascynowany sprawą oddelegowuje na miejsce kolejnych zbrodni swego przyjaciela, doktor Watsona, by ten ochronił ostatniego spadkobiercę, sir Henry’ego Baskerville’a, a także rozwiązał zagadkę tajemniczego „psa Baskerville’ów”.

Czy legenda jest prawdziwa i nad rodziną faktycznie ciąży klątwa? Jak poradzi sobie Watson?

„Pies Baskerville’ów” jest już trzecim tomem opowieści o dokonaniach detektywa konsultanta. Słyszałam o tej książce mnóstwo pozytywnych opinii, więc zaczęłam ją czytać z wielką nadzieją, że i tym razem Doyle mnie nie zawiedzie. To był strzał w dziesiątkę!

Tym razem większość czasu spędzamy z Watsonem, jako że to właśnie jemu Sherlock powierzył prowadzenie sprawy (co wcale nie oznacza, że Holmes w tym czasie wypoczywa, o nie!). Za to John ma okazję się wykazać i, nie oszukujmy się, pragnie z tej okazji skorzystać i jak najbardziej zaimponować przyjacielowi.

„Być może nie świecisz jak słońce, ale potrafisz wyprowadzić z mroku. Niektórzy ludzie, sami pozbawieni geniuszu, posiadają niezwykłą moc budzenia go w innych. Chcę powiedzieć, drogi przyjacielu, że jestem ci bardzo zobowiązany.”

Zagadka jest skomplikowana, a rozwiązanie – jak zwykle – proste. No dobra, proste dla Sherlocka Holmesa, ja bym na to nie wpadła. ;)

Do tej pory przeczytałam tylko trzy tomy serii o kultowym detektywie, jednak póki co tę część muszę okrzyknąć najciekawszą. Historia Baskerville’ów jest mroczna i ciekawa. Autor kilkukrotnie nas zmyla, podsuwając fałszywe tropy. A temu wszystkiemu towarzyszy mrożące krew w żyłach wycie upiornego psa z czerwonymi ślepiami. Ktoś jeszcze się zastanawia, czy sięgnąć po tę książkę?

Na zakończenie dodam dla przypomnienia, że poszczególne tomy nie są ze sobą powiązane i nie trzeba znać ani „Studium w szkarłacie”, ani „Znaku czterech”, aby sięgnąć po „Psa Baskerville’ów”. Polecam!

Ocena: 5/6

1 komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Chętnie poznam Twoją opinię. :)

Szablon
©Sleepwalker
WS